Sam fakt dostąpienia zaszczytu posiadania jednego z 300 egzemplarzy Bugatti Veyrona, cudu techniki potrafiącego na zwykłej drodze przekroczyć prędkość 400 km/h bez wyznaczania nowych granic wytrzymałości ludzkiego ciała i psychiki, nie dla wszystkich jest wystarczająco satysfakcjonujący. W końcu wydając na jeden samochód równowartość przeszło 100 mniejszych można by spodziewać się czegoś bardziej wyjątkowego niż tylko zabawki, którą każdego ranka spostrzegamy kątem oka w garażu sąsiada. Problem dotyczy oczywiście dość wąskiej grupy klientów, którym przyszło wyrzec się domowych ogródków na rzecz pól naftowych, czyli ogólnie rzecz biorąc mieszkańców Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a przede wszystkim Dubaju, gdzie populacja Veyronów, gdyby nie była ograniczona, przekroczyłaby zapewne wkrótce populację ludzi. Właśnie dla tak "poszkodowanych" spece w Molsheim stworzyli kilka ściśle limitowanych edycji specjalnych, ale podobną inicjatywą wykazali się również niektórzy z klientów.
Już jesienią 2007 roku pojawił się lśniący nagim aluminium i włóknem węglowym Pur Sang (limit do 5 sztuk). Wczesną wiosną 2008 mogliśmy zobaczyć przygotowaną wspólnie z paryskim Hermesem wariację Fbg (również tylko 5 sztuk), a latem do grona specjałów dołączył czarny Sang Noir (powstanie 15 sztuk). W tym samym okresie w Dubaju wypatrzono jedynego w swoim rodzaju Veyrona Pegaso, który powstał na specjalne zamówienie pewnego bogatego obywatela Ukrainy. Pegaso do dziś skrywa gęsta mgła tajemnicy, z której w ostatnich dniach 2008 roku przed centrum handlowym Mall of the Emirates wyłonił się inny Veyron powstały na indywidualne zamówienie - błękitny M.Y.B. EB Special Edition.
Nazwa modelu nie przekazuje tym razem głębszych treści, są to po prostu inicjały właściciela, który wcześniej miał już w posiadaniu... dwa inne egzemplarze Veyrona (jeden czarno-zielony, drugi jasno- i ciemnoczerwony). Samochód został przygotowany bezpośrednio przez zakład Bugatti za bliżej nieokreśloną sumę.
Życzeniem Pana B. było połączenie elementów Fbg oraz Sang Noira plus kilka smaczków. Z modelu Sang Noir przeszczepiono wystrój wnętrza, a z Fbg zaczerpnięto 8-ramienne felgi, w których centrum zamiast "H" reprezentującego zakład Hermesa znalazło się "EB" - inicjały Ettore Bugatti'ego. Sygnatura genialnego konstruktora trafiła również na drzwi pojazdu (w dwóch przedprodukcyjnych egzemplarzach widniał w tym miejscu podpis Pirre'a Veyrona) oraz uświetniła kabinę pasażerską. Kształt samych obręczy, na których postawiono Veyrona nie wziął się znikąd - ich pierwowzór pojawił się w oryginalnych samochodach Bugatti już w pierwszej połowie lat dwudziestych XX wieku i aż do drugiej wojny światowej występował w modelach od Type 35 aż po Type 55. Zestaw zmian wizualnych uzupełniają chromowane lusterka zewnętrzne i gromowany grill.
Właściciel auta nie miał żadnych zastrzeżeń co do warstwy technicznej pojazdu i w tej kwestii nie wprowadzono żadnych modyfikacji. Za przekręceniem magicznego kluczyka można wykorzystać w pełni 1001 koni mechanicznych i na odpowiednio długiej i pustej prostej rozpędzić się do prawie 410 km/h. Wszelkie pozostałe zmiany, o ile jeszcze jakieś wprowadzono, pozostają zgodnie z wolą właściciela tajemnicą.
Podwozie Veyrona M.Y.B. nosi numer 297, co sugerowałoby, że to jeden z ostatnich egzemplarzy jakie zjechały z taśmy produkcyjnej w Molsheim. Tak jednak nie jest, ponieważ podwozia nie są wypuszczane kolejno. Niemniej z początkiem roku 2009 w Bugatti rozpoczęto odliczanie do rychłego zakończenia produkcji modelu. Jeszcze w marcu 2008 roku koncern raportował sprzedaż 220 z 300 egzemplarzy, a z początkiem nowego sezonu przyszły nieoficjalnie wiadomości mówiące, że do wzięcia pozostało już tylko 50 sztuk. Gdy tylko wszystkie się sprzedadzą ruszy produkcja otwartego Grand Sport, który będzie limitowany do 150 egzemplarzy.
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 11.01.2009