"Dilegua, o notte! Tramontate, stelle! Tramontate, stelle! All'alba vincero! Vincero! Vincero!" ("Rozprosz się, o, nocy! Zajdźcie, gwiazdy! Zajdźcie, gwiazdy! O świcie zwyciężę! Zwyciężę! Zwyciężę!") - takimi oto słowami kończy się osławiona aria "Nessun dorma" ("Niech nikt nie śpi") z finałowego aktu opery Giacomo Pucciniego zatytułowanej "Turandot". Jeśli komuś to wszystko niewiele mówi, poza "skądś to znam", odsyłamy choćby do występów Paula Pottsa z angielskiego "Britain's Got Talent". A wracając do wątku przewodniego... Aria ta stała się artystycznym tłem dla jednego z najbardziej zuchwałych czynów cierpiącego na specyficzne poczucie motoryzacyjnej estetyki zakładu Mansory, tuningu... samego Bugatti Veyrona!
Tym podobne rzeczy nie dzieją się oczywiście same z siebie i nie znające granic przyzwoitości Mansory nie jest w tym szaleństwie osamotnione. Za projektem stoi w równej mierze bliżej nieokreślona grupa naftowych szejków władających arabskimi ziemiami dającymi zamiast plonów czarne złoto w płynie - ropę. To w pewnym sensie prezent od nich... dla nich samych. Aby zdobycz była jeszcze cenniejsza powstaną zaledwie trzy egzemplarze (z trzech aktów składa się opera "Turandot"), które zostaną sprzedane poprzez salon Prestige Cars Abu Dhabi.
Vincero reklamowany pod niewinnym hasłem programu indywidualizacji jest tak naprawdę pakietem kompletnego tuningu... ze zmianami mechanicznymi prowadzącymi do znaczącego wzrostu mocy silnika włącznie!
Wtopiony w karoserię z nagiego aluminium i włókien węglowych karbonowy body kit to między innymi nowy pas przedniego zderzaka ze spoilerem, wlotami powietrza przedzielonymi "szablami" i charakterystycznym "V" wieńczącym grill, nowy dyfuzor, przednie nadkola z otworami odprowadzającymi ciepło z hamulców, przemodelowane progi zakończone dodatkowymi otworami kierującymi zimne powietrze na hamulce z tyłu oraz chromowane lusterka. Nie omieszkano również umieścić pod kloszami przednich reflektorów diod LED i wymiany felg na zatapiające się w karoserii firmowe obręcze o pięciu podwójnych ramionach odpowiadające rozmiarem fabrycznym felgom Bugatti.
Osobliwe wnętrze wyścielone specjalnie przygotowaną na tą okazję skórą i karbonem definiują... sznury z diodami LED otaczające panele drzwi, zewnętrzny obwód serki rozdzielczej i oparcia foteli. Kosmetyczne zmiany zaszły także na konsoli centralnej, a drążek zmiany biegów i kierownica zostały otoczone nowym poszyciem.
Najlepsze na koniec. Silnik. Prawie 8-litrowe, poczwórnie doładowane W16 rozwijające 1001 KM i 1250 Nm pozwalające 1,9-tonowemu kolosowi przekraczać 400 km/h to już legenda. Mechanicy Mansory twierdząc, że wartości te są jeszcze daleko od granicy z napisem "uwaga, zaraz wybuchnie!" zoptymalizowali układ dolotowy i zmodyfikowali wydech. Dzięki tym na pozór prostym zabiegom silnik może teraz jeszcze więcej zasysać i jeszcze więcej z siebie wypluwać, co przekłada się na imponujące parametry: 1109 koni mechanicznych i 1310 niutonometrów!
Osiągi? Nieznane. Cena? Także pozostaje tajemnicą. Ale może to i dobrze. Dla nas wszystkich i dla każdego z osobna...
Tekst: Przemysław Rosołowski
Ostatnia aktualizacja: 08.03.2009