Tirrito Ayrton - Piękny inaczej

Budowa samochodów, i to najczęściej sportowych, w przysłowiowej szopie to domena Brytyjczyków, którzy doprowadzając ją do perfekcji nie mają najmniejszych powodów do wstydu. Ale co jeśli za podobny patent weźmie się Włoch? Wówczas nie wszystko może pójść tak, jak powinno...

Oto Tirrito Ayrton, supercoupe zbudowane ręką niejakiego Andrei Tirrito, który już prawie cztery lata temu pokazał światu skonstruowanymi własnymi rękoma model Vajon RTT (poniżej). Ayrton to jego bezpośrednia kontunuacja.

Historia Tirrito Cars zaczyna się pięknie. Tirrito już w wieku 10 lat, koszystając z samochodowego zakładu ojca, buduje własnego gokarta z silnikiem motocykla. Na 18 urodziny sprawia sobie replikę bolidu Williams FW18, a w kolejnych latach buduje w pełni sprawne kopie bolidów McLarena: MP14, MP15 i MP16. Już wtedy pracował nad pojazdem własnego pomysłu.

W roku 2006 powstał w jednym egzemplarzu Vajon RTT, zapowiedź tego, co Tirrito zbuduje w przyszłości. Projekt wylądował ponownie na desce kreślarskiej, a teraz powraca jako zupełnie nowe auto o nazwie Ayrton, dedykowane Ayrtonowi Sennie, trzykrotnemu mistrzowi świata Formuły 1, który zginął w 1994 roku w wyniku wypadku Grand Prix San Marino. Tu kończy się piękna historia Tirrito Cars i wszelkie zbudowane przez nią złudzenia, a zaczyna rzeczywistość.

Nowa maszyna Tirrito niewiele odbiega krztałtami od szopy, w której zapewne ją zbudowano. Dodajmy, iż chodzi o szopę po przejściu huraganu. Auto mierzy 4,63 metra długości, 205 cm szerokości, 120 cm wysokości i waży tylko 1120 kilogramów. Ma je napędzać bliżej nieokreślona jednoskta V10 połączona z 5-stopniową przekładnią ręczną lub sekwencyjną.

Twórca pojazdu przewiduje trzy wersje, wyróżniające się poziomami mocy: Ayrton T dysponujący 500 KM, Ayrton R produkujący 550 KM oraz Ayrton S mogący się pochwalić aż 627 KM. Coupe zostanie pokazane szerokiej publiczności w kwietniu przyszłego roku na wystawie Top Marques Monaco.