Lagonda Taraf - Czysta jakościowo

W miniony poniedziałek Aston Martin pod nowym przewodnictwem odsłonił publicznie pierwszą, seryjną Lagodnę dwudziestego pierwszego wieku. Samochód, o którym było głośno od maja pokazano w Dubaju, sercu regionu, w którym znajduje się jego najwięcej potencjalnych nabywców.

Limuzynę gościom zgromadzonym na kameralnym pokazie przestawił Marek Reichman, od połowy 2005 roku szef stylistów angielskiej marki oraz Andy Palmer, nowy prezes spółki Aston Martin Lagonda. Palmer ma za sobą ponad 35 lat kariery w przemyśle samochodowym, z czego najwięcej, bo aż dwadzieścia cztery lata, spędził w Nissanie, kończąc na pozycji Chief Planning Officer. Na stanowisku CEO w Aston Martinie zastąpił z początkiem października Urlicha Beza, który piastował to stanowisko przez ostatnich czternaście lat.

Dotychczas bezimienny model Lagondy nazwano Taraf, co w języku arabskim ma odnosić się do największych luksusów. Czterosobowy pojazd - osobne fotele dla każdego - bazuje na modułowej platformie VH, z której korzystają wszystkie modele Aston Martina (Vanquish, V12 Vantage S i Rapide S opierają się o jej czwartą generację). Nadwozie samochodu wykonano prawie w całości z włókien węglowych, a jego kształty mają nawiązywać do słynnej Lagondy z roku 1976, dla której charakterystyczną, kanciastą karoserię zaprojektował William Towns.

Specyfikacja techniczna auta pozostaje nadal tajemnicą, ale pod maską nie wypada spodziewać czegoś innego, jak tylko widlastej dwunastki o pojemności sześciu litrów. W najmocniejszym wydaniu, na pokładzie grand tourera Vanquish, silnik tego typu produkuje 576 koni mechanicznych. Najbliższy Lagondzie, 4-drzwiowy Rapide S jest mniej wysilony i dysponuje mocą 560 KM. Taraf będzie budowany w Gaydon ręcznie przez ten sam zespół, któremu powierzono produkcję 760-konnego coupe One-77. W tym wszystkim jest jeden haczyk: model będzie oferowany tylko na Bliskim Wschodzie, a nabywcy będą wybierani przez markę, a nie odwrotnie. Ale to może się jeszcze zmienić.