BMC Sphynx
Samochody sportowe, których jedynym zadaniem jest udział w wyścigach górskich, wymagają często specjalnego podejścia. W niektórych przypadkach oznacza to aerodynamiczną zabudowę, prowadzącą do powstania gigantycznego origami, w innych dołożenia ponadprogramowych kół lub osi, a w jeszcze innych przekroczenia granicy tysiąca koni mechanicznych. Czasem trzeba też wymyślić coś zupełnie nowego. Do takich przypadków należy BMC Sphynx.
Nietypowy samochód skonstruowano w połowie lat sześćdziesiątych gdzieś w mrocznych zakamarkach Londynu, a jego powstanie sfinansowali dwaj bracia Suppan ze Szwajcarii. Za pojazd odpowiadał zakład Gilbert & Rickard of Syon Hill Garage, który z myślą o wyścigach górskich popełnił wielkie monstrum na czterech, nietypowo rozstawionych kołach. Główna oś z dwoma kołami znajdowała się z tyłu na 3/4 długości samochodu, a z przodu i z tyłu umieszczono po jednym kole. Napęd przenoszony był na środkową oś, a koła przednie i tylne służyły skręcaniu, co wiązało się z zaprojektowaniem skomplikowanych przekładni.
Dwuosobową karoserię Sphynxa wykonano w całości z aluminium, a do środka można było dostać się poprzez unoszone do góry drzwi. Do napędu wykorzystano 1,8-litrowy silnik prosto z Austina 1800, który dorobił się określenie "Landcrab" i produkowany był przez British Motor Corporation (BMC). Zanim jednak jednostka trafiła do auta jej podkręcenie poświęcono renomowanemu Downton Engineering, które działa do dnia dzisiejszego.
BMC Sphynx wystartował tylko w jednym wyścigu, w którym dały się we znaki przede wszystkim problemy ze sterowaniem pojazdem. Maszyna przetrwała do dnia dzisiejszego i cztery dekady po zbudowaniu doczeka się prawdopodobnie gruntownej renowacji. W roku 2005 można było ją oglądać obok innych dziwadeł w ramach specjalnej wystawy w Narodowym Muzeum Samochodowym w Beaulieu w Wielkiej Brytanii.