Blastolene Special
W garażu Jay'a Leno, amerykańskiego prezentera telewizyjnego, komika, aktora i scenarzysty znajdziemy prawie wszystko. Od parowych automobili firm Stantley i Doble, poprzez przedwojenne klasyki Bugatti, Rolls-Royce'a z lotniczym V12, Chryslera z silnikiem turbinowym z 1963 roku, podkręconego do 1000 koni Oldsmobile Toronado aż po McLarena F1 i koncept EcoJet z 2006 z silnikiem turbinowym, który powstał we współpracy z General Motors. Osobne miejsce na tej liście zajmuje potwór imieniem Blastolene Special, znany też jako Tank Car.
Maszynę w 2004 roku zbudował Randy Grubb, któremu miejscami brakowało niestety czasu, środków lub umiejętności i pojazd zakupiony przez Leno wymagał jeszcze wiele pracy. Osobna ekipa specjalistów połatała wszelkie dziury w projekcie, wymieniła skrzynię biegów z 4-stopniowej z autobusu na 6-stopniową Allison, zmniejszyła zużycie paliwa o połowę poprzez pozbycie się gaźników i instalację specjalnie zaprojektowanego układu wtrysku paliwa oraz turbosprężarek, wymieniła hamulce i ogumienie, wzmocniła podwozie, które nie należało do najsztywniejszych i przystosowała samochód do poruszania się po zwykłych drogach. Ale zaraz, o co w ogóle tyle krzyku?
Cała magia projektu opiera się o jego silnik. To wysokoprężna jednostka o pojemności 29,4 litrów i mocy około 810 koni mechanicznych z... czołgu M47 Patton! Jego seryjną produkcję na licencji Chryslera rozpoczęto na początku lat pięćdziesiątych. Maksymalny moment obrotowy: skromne 2115 niutonometrów. Sam silnik, chłodzony powietrzem waży około 950 kilogramów i mierzy 1,8 metra długości, a cały Blastolene Special o długości 8,5 metrów zjeżdża z ważenia z wynikiem bliskim czterem i pół tonom. Mimo takich gabarytów w środku jest miejsce tylko dla kierowcy i pasażera, którzy cierpią szczególnie z powodu małej przestrzeni na nogi i temperatury. W najchłodniejsze dni w roku - z poprawką na Kalifornię - można jeździć w krótkich spodenkach.
Jay Leno opisuje jazdę samochodem jako co najmniej "przezabawną", choć trzeba pilnować ogumienia i hamulców, które przy większych prędkościach mają małe szanse na zrobienie większego wrażenia na rozpędzonej masie żelastwa. Leno przedstawił swoją zabawkę samemu Arnoldowi Schwarzeneggerowi jako samochód filmowego Terminatora. Austriacki gwiazdor kina i swego czasu gubernator Kalifornii był zachwycony.