Ponaddźwiękowy Thrust SSC
Wraz z narodzinami samochodu znacznie pogłębiła się (nie)ludzka, nieokiełznana potrzeba prędkości. Tym samym ustanawianie kolejnych naziemnych rekordów stało się tylko kwestią czasu. Pierwsze auta w porównaniu nawet do dzisiejszych modeli seryjnych poruszały się dość wolno, rzadko przekraczając 20 km/h. A sziało się to już w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku. Jak szybko się okazało potrzeba prędkości była silniejsza od zdrowego rozsądku i prędkość 100 km/h przekroczono jeszcze w roku 1899, zamykając stulecie nie lada wyczynem. Za zamierzchłych czasów dokonał tego Belg C. Jenatzy autem napędzanym silnikiem elektrycznym o nazwie La Jamais Contente. Pojazd przypominający budową nadwozia cygaro, napędzany silnikiem elektrycznym osiągnął zawrotną wówczas prędkość 105,9 km/h. Samochód napędzany silnikiem spalinowym przekroczył 100 km/h dopiero w XX wieku, w roku 1902. Dokonał tego Brytyjczyk Ch. S. Rolls (ten sam który w 1906 wraz z F. H. Royce'm założył chyba najbardziej prestiżową i luksusową markę świata: Rolls-Royce'a). Z kolejnymi latami przychodziły kolejne rekordy.
Magiczną granicę 300 km/h samochód przekroczył w 1927 roku. Był nim specjalnie skonstruowany pojazd (jak wszystkie w tej kategorii wagowej) o dźwięcznej nazwie Sunbeam, który rozpędził się do 327,98 km/h - typowej prędkości maksymalnej dla supersportowych aut z ostatniego dziesięciolecia dwudziestego wieku. Tuż po II Wojnie Światowej w 1947 roku kosmiczny pojazd z osławionego, amerykańskiego Rosewell... wróć: kosmiczny pojazd o nazwie Railton osiągnął prędkość aż 634,27 km/h. Udaną próbę pobicia tego rekordu podjęto w 1964 roku (rok wcześniej samolot rakietowy X-15 osiągnął 5816 km/h). Odpowiedzialny za to czynnik techniczny zwał się Blue Bird i wyglądem bardziej przypominał samolot niż samochód. Niestety rekord udało się poprawić tylko symbolicznie, zaledwie o kilkanaście km/h - Blue Bird osiągnął prędkość 648,73 km/h. Ale już rok później Spirit Of America przyćmił wyniki konkurencji, przekroczając barierę 600 mph (czyli około 966 km/h). Kolejną magiczną barierą do pokonania stało się oczywiście 1000 km/h. Prędkość tą przekroczono już w 1970 roku. Tym razem bohaterem był trzykołowy pojazd rakietowy (wyglądający też jak rakieta) o nazwie Blue Flame. Rekord zdobyty przez Amerykanów wyniósł 1014,5 km/h. Brytyjczycy przegonili USA w 1983 roku pojazdem Thrust 2, napędzanym oczywiście silnikiem rodem z myśliwca, umieszczonym centralnie. Rekord poprawiono minimalnie - do 1019,4 km/h a kolejną barierą do przekroczenia stała się prędkość dźwięku...
Pojazd mający ją przekroczyć (około 330 m/s dla strefy przyziemnej, co równe jest w przybliżeniu 1188 km/h) gotowy był w 1996. Szefem całego projektu był Richard Noble, stojący także za Thrust'em 2, którego przed laty sam prowadził ku rekordowi prędkości. Zupełnie nowe auto pokazano w kwietniu na salonie w Londynie. Rodowity Brytyjczyk nosił dumne imię Thrust SSC (Super Sonic Car - samochód ponaddźwiękowy). Badania i jego finalna konstrukcja trwały dwa i pół roku. Przy tym ogromnym przedsięwzięciu pracowało blisko sto tysięcy osób. Sam koszt auta wykalkulowano na 1,5 miliona ówczesnych funtów szterlingów. Początkowe testy i próby przeprowadzano w Jordanii. Tam auto osiągnęło podczas delikatnych jeszcze testów prędkość 540 km/h...
Thrust SSC, bazujący na kadłubie myśliwca F-104 Starfighter wyposażono w dwa silniki odrzutowe Rolls-Royce pochodząco z samolotu F-4 Phantom II (po raz pierwszy zastosowano dwie takie jednostki a nie jedną). Ich łączna, przeliczeniowa moc to prawie 110 tysięcy koni mechanicznych! Przy okazji SSC także po raz pierwszy zastosowano w samochodzie prędkościomierz z podziałką na... liczby macha (stosunek prędkości ciała zanurzonego w ośrodku do prędkości rozchodzenia się dźwięku w danym ośrodku). Cała konstrukcja waży 10 ton i ma 14,58 metrów długości (oraz 2,14 m wysokości i 3,34 m szerokości) a auto wyposażono nawet w pionowe usterzenie. Kabina kierowcy chroniona jest metalową klatką bezpieczeństwa oraz elementami wyprodukowanymi z włókna węglowego. Fotel kierowcy żywcem przeniesiono z bolidów Formuły 1. Kierownica, sterująca tylnymi, asymetrycznie rozmieszczonymi kołami obraca się zaledwie o dwa stopnie w prawo i lewo. Pojazd porusza się na specjalnych kołach, wykonanych z pełnych bloków aluminium. Do 100 mil na godzinę (161 km/h) przyspiesza w 4 sekundy a od zera do 600 mph (966 km/h) w 16 sekund, pożerając przy tym 20 litrów wysokooktanowego paliwa na sekundę i wypluwając w tym czasie z rur wydechowych płomienie długości 25 metrów! Jeden mach miał pojawić sie na liczniku po 18 sekundach. W ciągu 30 sekund na odcinku 5 mil (około 8 kilometrów) SSC osiągnąć miał prędkość maksymalną nawet 850 mph (1368 km/h).
Na prowadzenie tej piekielnej maszyny "licencję" otrzymał tylko jeden człowiek - Andy Green, doświadczony pilot myśliwców (wyłoniony z pięciu początkowych kandydatów). Pierwsze próby ustanowienia nowego rekordu prędkości miały się odbyć w lipcu 1996 roku. Niestety pojawiły się poważne kłopoty finansowe. Zabrakło środków na zakup specjalnego paliwa, które auto pożerało w gigantycznych ilościach. Potrzeby wynosiły conajmniej 250 tysięcy galonów odrzutowego paliwa, czego budżet projektu nie udźwignął. Ogłoszono akcję zbiórkową. Mimo powagi i rozmachu projektu zbieranie środków trwało dość długo i przeniosły wszystko w czasie o ponad rok. Próby przekroczenia prędkości dźwięku ruszyły znowu na dobre we wrześniu 1997 roku. Wszystko odbyło się na niemal idelanie płaskim dnie wyschniętego, słonego jeziora na pustyni Black Rock w amerykańskim stanie Nevada.
Pierwszy, nieoficjalny rekord prędkości naziemnej padł 22 września i wyniósł około 1100 km/h. Rekord nie został uznany z powodu nie zmieszczenia się w przepisowym czasie jednej godziny, która wyznacza maksymalny czas między dwoma przejazdami (rekord liczy się ze średniej przejazdu "w tą i z powrotem"). Na drugi dzień osiągnięto już 1150 km/h, niestety ponownie nie zmieszczono się w przepisowej godzinie. Do trzech razy sztuka? Tak! Dnia 25 września sprostano wszelkim rygorystycznym przepisom i ustanowiono nowy rekord prędkości naziemnej: na odcinku o długości 21 kilometrów Thrust SSC osiągnął średnią prędkość 1149 km/h (maksymalną 1171 km/h). To była jednak zbyt mała nagroda dla konstruktorów i kierowcy - Andy Green zapowiedział iż to jeszcze nie koniec i że w najbliższym czasie przekroczy prędkość dźwięku.
Po krótkiej przerwie, 4 października, podjęto kolejną próbę, niestety nie udaną. Nieoficjalnie prędkość dźwięku przekroczono 13 października, jednak z powodu nie zmieszczenia się w puntach regulaminu rekord nie został zatwierdzony, a wynosił aż 1222 km/h. Upragnionym przez wszystkich dniem okazał się 15 października 1997 roku. Andy Green jadący pojazdem o nazwie Thrust SSC ustanowił oficjalny rekord prędkości naziemnej, przekraczając prędkość dźwięku. Zapewne nie przypadkowo udało się to dokładnie w przeddzień pięćdziesiątej rocznicy przekroczenia prędkości dźwięku przez samolot (Bell X-1). Tym razem przerwa między dwoma przejazdami wyniosła 55 minut i wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Thrust SSC rozpędził się do 1227,99 km/h (1,02 macha), ustanawiając nowy rekord prędkości i będąc pierwszym samochodem, który przekroczył prędkość dźwięku (choć już w 1979 pojazd o nazwie Budweiser Rocket przekroczył podobno tą barierę, podobno, ponieważ nie zostało to potwierdzone ani zaobserwowane - przejazdowi z prędkością 739,666 mph nie towarzyszyła na przykład fala uderzeniowa, generowana przy przekroczeniu prędkości dźwięku). W rekordowym przejeździe samochód rozpędził się do 771 mph (1240,8 km/h) - rekord jest średnią z dwóch przejazdów. Obecnie Thrust SSC (jak i Thrust 2) spoczywa w Muzeum Transportu w Coventry w Anglii, do którego udał się na spoczynek niemal od razu po wypełnieniu swej misji.
Niemal równoczeście z brytyjską, udaną próbą pobicia rekordu prędkości próbę taką podjęli Amerykanie. Mając dużo więcej zapału niż porządnego przygotowania na początku września stawili się w Black Rock z pojazdem Spirit of America, napędzanym zmodyfikowanym silnikiem odrzutowym o przeliczeniowej mocy 45,2 tysięcy koni mechanicznych. Za kierownicą sprawiającego ciągłe kłopoty techniczne auta zasiadł Craig Breedlove, rozpędzając się do 636 mph, czyli 1023,5 km/h. Wkrótce po tym zapowiedział rozpędzenie się do 771 mph, do czego już nie doszło. Spirit of America został w 2006 roku sprzedany Steve'owi Fossettowi, który zapowiedział przekroczenie 800 mph (1287 km/h) w roku 2007. Drugim poważnym pretendentem do pobicia rekordu Brytyjczyków jest kanadyjsko-amerykański North American Eagle, bazujący na odrzutowcu Lockheed F-104, którego twórcy celują także w 800 mph. A może po nowy rekord sięgnie ktoś zupełnie inny? Miejmy oczy i uszy otwarte...[26.01.2007]
Oficjalna strona projektu to: www.thrustssc.com. Fotografie Thrusta SSC - SSC Programme Limited.