Grand Prix Hiszpanii - Poszło z dymem
Pierwsze cztery wyścigi Formuły 1 w tym roku nie poddały się żadnym schematom. Każdy z nich wygrał inny kierowca, prowadzący bolid innego zespołu. W czołówce nie zabrakło również wielkich niespodzianek, a aktualny mistrz świata pokazał się z najlepszej strony dopiero w poprzedniej eliminacji. Wczoraj miała miejsce piąta z nich - GP Hiszpanii.
W klasyfikacjach najszybszy był Hamilton, ale to nie jemu przypadło pole position na 4,6-kilometrowej pętli Circuit de Catalunya. Wynik Brytyjczyka został anulowany po tym jak zatrzymał się po pomiarowym kółku na torze z polecenia zespołu, obawiającego się o niewystarczającą, wymaganą regulaminem ilość paliwa w baku. Sędziowie nie zastosowali najsurowszej kary i zamiast dyskwalifikacji zawodnika odesłali go na ostatnie miejsce na starcie.
W takich okolicznościach pole position przypadło po raz pierwszy w karierze Pastorowi Maldonado w Williamsie. Wenezuelczyk ściga się w F1 od ubiegłego roku, a jego największym osiągnięciem było dotychczas ósme miejsce w tegorocznym Grand Prix Chin. Drugie miejsce na starcie przypadło Alonso, za którym znalazł się Grosjean. Potem kolejny Lotus - Raikkonen. Massa po raz kolejny fatalnie: 16 pozycja startowa.
Maldonado z zespołu Franka Williamsa, który w połowie kwietnia świętował swoje 70 urodziny, stracił pierwszą pozycję już na pierwszym zakręcie. Prowadzenie objął Alonso w Ferrari, który przed swoją publicznością utrzymywał pozycję do wymiany ogumienia na 27 z 66 okrążeń. Właśnie wtedy z najlepszym czasem okrążenia pierwsze miejsce odzyskał Maldonado. Pozycję trzecią i czwartą okupowały stale dwa Lotusy.
Ostatni pit stop, trwający aż 6 sekund, czyli prawie dwa razy dłużej niż powinien, Maldonado zaliczył na 42 okrążeniu. Alonso zatrzymał się na ostatnią wymianę opon trzy okrążenia później, a jego mechanicy uwinęli się w 3,5 sekundy. Na tor wrócił za Williamsem, od którego dzieliło go w tym momencie około 2,5 sekund. Na 50 okrążeniu dystans skrócił się do niespełna 0,5 sekund i walka o wygraną przybrała rumieńców. Bolid Williamsa był jednak nie do wyprzedzenia.
Sensacyjna wygrana Maldonado w Hiszpanii była pierwszym w historii Formuły 1 zwycięstwem kierowcy z Wenezueli i pierwszą wygraną zespołu Williams od czasu GP Brazylii w 2004 roku, w którym triumfował Juan Pablo Montoya. To także piąty kierowca i piąty zespół na pięć wyścigów, który wygrał w tym roku. Podium w niedzielnym wyścigu zamknął Raikkonen. Z nim uplasował się Grosjean, Kobayashi, Vettel, Rosberg, Hamilton, Button i z jednym punktem Hulkenberg.
Do mety nie dojechało pięciu kierowców. Na 13 okrążeniu odpadł Schumacher, który tuż przed zakrętem uderzył w tył bolidu Senny, wylądował poza torem i utknął w żwirowej pułapce. Senna z rozbitym tyłem i przebitą oponą pojechał dalej, ale ostatecznie nie dotarł do boxów i wycofał się z wyścigu. Siedmiokrotny mistrz świata, którego "The Sunday Times" uznał niedawno drugim, najbogatszym sportowcem świata, już po raz trzeci w tym roku nie miał okazji zobaczenia przed sobą flagi w szachownicę. Awarie bolidów wykluczyły Pereza, Pica i Karthikeyana.
Zespół Williamsa zapamięta wyścig w Hiszpanii nie tylko z powodu wygranej. Na godzinę po zakończeniu zmagań w garażu ekipy najprawdopodobniej eksplodował system KERS, wybuchł pożar i buchnęły z niego kłęby czarnego dymu. W wyniku całego zajścia ucierpiało czterech członków zespołu Williams, cztery osoby z sąsiadującego Caterhama i jedna z Force India.
Tabeli kierowców w dalszym ciągu przewodzi Vettel, ale tuż za nim z taką samą liczbą 61 punktów jest Alonso (o pozycji w takim wypadku decydują miejsca na podium). Hamilton traci 8 punktów i jest trzeci. Wśród konstruktorów prowadzi Red Bull Racing. Kolejny wyścig już 27 maja. Będzie nim Grand Prix Monako na ulicach Monte Carlo.
Źródło/zdjęcia: formula1.com Grand Prix Hiszpanii na forumSubskrybuj kanał RSS aktualnościSkomentuj na forum