Aktualny rekord prędkości naziemnej liczy już przeszło 10 lat i pozostaje nie pobity od 15 października 1997 roku. Właśnie wtedy Andy Green prowadząc monstrum o nazwie Thrust SSC napędzane dwoma silnikami odrzutowymi o łącznej mocy sięgającej w przeliczeniu prawie 110 tysięcy koni mechanicznych rozpędził się do rekordowych 1228 km/h. Nie oznacza to wcale, że przez ten czas nikt inny nie miał apetytu na ów rekord...
Model ZR1 w szóstej generacji amerykańskiej Corvette (pierwsze ZR1 pojawiło się w 1990 roku) to najszybszy Chevrolet wszech czasów. General Motors ujawniło jego pierwsze zdjęcia jeszcze przed końcem zeszłego roku, ale na oficjalne dane techniczne kazało czekać aż do teraz. Zapowiadano tylko jedno - wyciśnięcie z każdego litra pojemności silnika (6,2) co najmniej 100 KM.
Dwie najbardziej luksusowe marki wchodzące w skład grupy Fiata, Ferrari oraz Maserati, odnotowały w pierwszym kwartale 2008 roku rekordowe wyniki sprzedaży, które pociągnęły za sobą równie rekordowe przychody. Koncern z Maranello zawdzięcza zwyżkę swoim największym modelom, 612 Scaglietti oraz 599 GTB Fiorano, podczas gdy firma z Modeny oparła swój sukces o najmniejsze w ofercie coupe GranTurismo.
Napędy hybrydowe w pojazdach codziennego użytku już od dawna nie są niczym niezwykłym. Inaczej sprawa ma się w przypadku samochodów sportowych najwyższej klasy, gdzie nawet Diesel jest absolutną egzotyką (choć w ostatnich latach w maratonie Le Mans nieprzerwanie wygrywa Audi napędzane właśnie silnikiem wysokoprężnym). Zmiany w tej kwestii nadchodzą jednak szybciej niż się tego spodziewamy - już w maju w 24-godzinnym maratonie na północnej pętli Nurburgringu (Nordschleife) pojawi się hybrydowy Gumpert Apollo.
Pamiętacie Barabusa TKR? Jeśli nie to przypominamy. Pojawił się latem 2006 roku na salonie w Londynie i z miejsca został okrzyknięty najszybszym samochodem świata, choć w akcji tak naprawdę nikt go nie widział, a zapowiadane osiągi wykraczały poza wszelki zdrowy rozsądek: setka w 1,67 sekundy i maksymalnie prawie 435 km/h. Wszystko to przy mocy przeszło 1000 KM. Niestety wkrótce po premierze wszelki słuch o samochodzie zaginął. Teraz wraca ze zdwojoną siłą i pod nową marką jako Keating SKR i Keating TKR.
Toyota od paru już lat po każdym większym salonie samochodowym wozi prototypy supersportowego coupe Lexusa o oznaczeniu LF-A. W ostatnim roku dołączył do niego także roadster, który mieliśmy okazję zobaczyć na marcowym salonie w Genewie (poniżej). Już wkrótce proceder ten zostanie zakończony - w 2009 roku samochód ma być gotowy do wejścia na rynek. Do tego jednak jeszcze długa droga, a na jej początku stoi... wyścigowy LF-A, którego zamaskowany egzemplarz przed paroma dniami zauważono na niemieckich drogach.
Od paru już lat słyszymy, że Ferrari pracuje nad zupełnie nowym modelem, który byłby jeszcze mniejszy niż wszystko to, co w tej chwili koncern z Maranello ma w swojej ofercie. Początkowe plotki po paru miesiącach zmieniły się w fakty a "Baby Ferrari" już za kilka tygodni ma zostać pokazane światu na pierwszych, oficjalnych zdjęciach, które wraz z podstawowymi danymi technicznymi przed dwoma tygodniami zostały zaprezentowane głównym salonom sprzedaży Ferrari oraz najbardziej zaufanym klientom.
Już za tydzień, podczas konkursu elegancji w Villa D'Este (25-27 kwietnia) na światową scenę oficjalnie powróci zupełnie zapomniany dziś włoski producent karoserii - mediolańskie Carrozzeria Touring. Jego imię powraca do gry dzięki holenderskiej grupie Zeta Europe BV, która w ostatnim czasie (2006) nabyła do niego prawa. Firma na The Concorso d'Eleganza Villa d'Este organizowanym już od 1929 roku pokaże od razu dwa pojazdy. Jednym z nich będzie autorski model Superleggera.
Znajdą się tacy, dla których 525 KM w SL 63 AMG będzie mało wystarczające. Kolejna grupa będzie kręcić nosem nawet przy przeszło 600 koniach drzemiących w V12 pod maską SL65 AMG. Dla obu znajdzie się proste lekarstwo - 626 KM z podwójnie doładowanej V8 w supercoupe SLR. Co jednak jeśli i to nie będzie wystarczające? Z antidotum spieszy sam Mercedes. A na imię mu SL 65 AMG Black Series. Po miesiącach spekulacji i milczenia ze strony producenta w końcu znamy najważniejsze fakty na temat najmocniejszego Merca w historii.
Ofiarą studia Zagato promującego aktualnie dość jednorodny styl retro, w których główne role odgrywają nieco jajowate kształty padł ostatnio Bentley Continental GT Speed. Pojazd przechrzczony na GTZ miał swoją premierę półtora miesiąca temu na salonie samochodowym w Genewie. Wtedy jeszcze nie było wiadomo, czy coupe pozostanie jedynie jednorazową wizytówką firmy czy też dostąpi zaszczytu produkcji. Dziś już jest to jasne - powstanie 9 egzemplarzy. Pierwszy jest już w rękach właściciela.