6 Hours of Spa-Francorchamps - Szybka wygrana
W ten weekend od sześciogodzinnego wyścigu na Spa-Francorchamps w Belgii rozpoczął się przejściowy super sezon długodystansowych, wyścigowych mistrzostw świata World Endurance Championship, które rozgrywane są od 2012 roku. Wieloklasowy puchar w zmienionej formie przyciągnął nowe zespoły, nowe marki, nowych kierowców i nowe maszyny.
Na super sezon 2018/19 zaplanowanych zostało osiem rund, w tym dwa wyścigi na Spa-Francorchamps, powrót na Sebring i dwa 24-godzinne wyścigi Le Mans (drugi jako stały finał mistrzostw świata). Prototypy dzielone są w dalszym ciągu na LMP1 oraz LMP2, ale wśród tych pierwszych nie ma tym razem rozróżnienia na zespoły fabryczne i prywatne. W LMP1 walczyć będą teraz fabryczne, hybrydowe Toyoty z kilkoma drużynami operującymi prywatnymi prototypami o napędzie spalinowym z podwoziami Oreca, Enso, Ginetta i BR Engineering oraz silnikami Nissana, Gibsona, Advanced Engine Research lub Mecachrome. W barwach Toyota Gazoo Racing wystartuje m.in. Fernando Alonso, dwukrotny mistrz świata Formuły 1 i obecny kierowca zespołu McLarena. W WEC pojawi się też inny mistrz świata Formuły 1: Jenson Button poprowadzi prototyp BR od SMP Racing (w Spa nie wziął udziału ze względu na start w japońskim Super GT).
Grupę LMP2 tworzą prototypy z regulaminowymi silnikami Gibsona na podwoziach Oreca, Dallara i Ligier, w tym zespół firmowany przez Jackiego Chana, który w ubiegłym roku znalazł się sensacyjnie na dwóch ostatnich stopniach podium Le Mans. W dwóch grupach GTE walczą kierowcy Aston Martina, Ferrari, Forda, Porsche i po raz pierwszy BMW, które wystawia nowe M8 GTE. W grupie GTE Pro mamy zupełnie nowego, turbodoładowanego Aston Martina Vantage. Stary, wolnossący Vantage ma ciągle wstęp do grupy GTE Am, do której dopuszczone jest po raz pierwszy także najnowsze 911 RSR z silnikiem umieszczonym centralnie. Lista startowa na Spa objęła dziesięć samochodów LMP1 (ich osiągi wyrównują między innymi limity masy własnej, zużycia energii i paliwa), osiem LMP2, dziesięć GTE Pro oraz dziewięć GTE Am.
W klasyfikacjach najszybsze były Toyoty: trio Conway, Kobayashi i Lopez przed drużyną Buemi, Nakajina i Alonso. Pole position wpadło jednak w ręce tych drugich (z czasem o blisko sekundę gorszym od zeszłorocznego pole position Porsche). Błąd japońskiego zespołu sprawił, że pierwszy samochód jeździł z innym przepływomierzem, niż zgłoszono i jego czasy zostały anulowane, co oznaczało start do sobotniego wyścigu z alei serwisowej. Dwa kolejne miejsca na starcie zajęły prototypy Rebellion Racing, które wróciło do LMP1 po roku spędzonym w LMP2. Różnica między okrążeniem najszybszej Toyoty, a najszybszego, prywatnego LMP1 przekroczyła aż 1,8 sekundy. Kwalifikacje na Spa w LMP2 wygrali kierowcy G-Drive Racing przed dwoma zespołami Signatech Alpine Matmut. W grupie GTE Pro najszybsi byli zawodnicy AF Corse w Ferrari przed dwoma Fordami, a w GTE Am pole position wpadło w ręce Aston Martin Racing.
Sesję kwalifikacyjną przerwał w połowie wypadek prototypu BR klasy LMP1 w barwach DragonSpeed. Samochód, który prowadził Pietro Fittipaldi rozbił się na ścianie z opon na Eau Rouge w wyniku awarii elektryki i układu wspomagania kierownicy. Brazylijski, 21-letni kierowca, wnuk dwukrotnego mistrza świata Formuły 1, doznał w wypadku złamań obu nóg. Kadłub auta uległ uszkodzeniom, które wykluczały jego naprawę i start zespołu w wyścigu. Do wyścigu nie przystąpiły również dwie Ginetty, z którymi do mistrzostw świata zapisał się zespół CEFC TRSM Racing, za którym stoją Chińczycy i Manor. Ginetty pokazały się na torze dosłownie tylko na chwilę podczas treningów, a kwalifikacje spędziły unieruchomione w garażach. Przyczyna: z Chin nie dotarły obiecane pieniądze.
Spa-Francorchamps w sobotę kilka razy wzywało do siebie samochód bezpieczeństwa. Już w pierwszych minutach na ścianie z opon zatrzymało się Porsche zespołu Gulf Racing UK grupy GTE Am, które musiało uciekać przed zderzeniem z obróconym na torze Ferrari. Tuż po pierwszej godzinie wyścig na Eau Rouge zakończył się dla Forda GT prowadzonego przez Tincknella, który rozbił się po przebiciu opony. Kierowcy nic się nie stało. Pod koniec wyścigu skasowano jeden z prototypów BR zespołu SMP Racing w grupie LMP1.
W klasie LMP1 od samego początku dominowała Toyota, której maszyny okazały się niezawodne, poza drobnymi słabościami jak przegrzewająca się momentami skrzynia biegów. Maszyna, która startowała z pitów po pierwszej godzinie była już szósta, a w połowie wyścigu plasowała się już na drugim miejscu. Na niecałe pół godziny przed końcem wyścigu obie hybrydowe Toyoty dzieliło zaledwie kilka sekund, a także po jednym pit stopie na symboliczną dolewkę paliwa i dziesiątki samochodów do zdublowania. Zapowiadała się walka o wygraną do samego końca, którą ostatecznie rozstrzygnął stan baterii i hybrydowego układu napędowego... oraz polecenia zespołu.
Wśród prototypów grupy LMP2 o wygraną walczyły przede wszystkim zespoły G-Drive Racing, Jackie Chan DC Racing i Signatech Alpine Matmut, każdy w samochodach na podwoziach Oreca (G-Drive Racing nie startuje w całym sezonie WEC i punkty za wygraną otrzymało DC Racing). O dominację w klasie GTE Pro przez cały wyścig walczyli fabryczni kierowcy Forda i Porsche, między których na różnych etapach wyścigu zbliżali się zawodnicy w Ferrari i BMW. Zupełnie nowe Aston Martiny trzymały się z tyłu i w swoich najszybszych okrążeniach były aż o ponad dwie sekundy wolniejsze od najlepszych okrążeń najszybszych rywali. Najbardziej zacięta walka o wygraną trwała w GTE Am: dwa Aston Martiny na ostatnich okrążeniach dzieliły tylko ułamki sekund! Linię mety przejechały w odstępie zaledwie 0,221 sekundy.
Pierwsza runda siódmego sezonu World Endurance Championship zakończyła się wygraną zespołu Toyota Gazoo Racing w składzie Sebastien Buemi, Kazuki Nakajima i Fernando Alonso. Zwycięzcy w ciągu sześciu godzin i 50 sekund przejechali 163 okrążenia ze średnią prędkością 214 km/h. W pitach zatrzymywali się dziewięć razy. Drugie miejsce zajęła załoga Toyoty w składzie Conway, Kobayashi i Lopez, która straciła do zwycięzców tylko 1,444 sekundy. Ich maszyna odwiedzała mechaników osiem razy i wykręciła najszybsze okrążenie w całym wyścigu: 1 minuta i 57,442 sekundy. Podium ze stratą dwóch okrążeń zamknął zespół Rebellion Racing w składzie Beche, Laurent i Menezes, który zatrzymywał się u mechaników dziewięć razy i który jako jedyny wśród prywatnych LMP1 zszedł podczas wyścigu poniżej dwóch minut na okrążeniu.
Najwyżej klasyfikowane LMP2 wylądowało na miejscu szóstym w generalce. Grupę wygrał zespół G-Drive Racing w składzie Rusinov, Vergne i Pizzitola, który pokonał 156 okrążeń i o kilkadziesiąt sekund wyprzedził ekipy Jackie Chan DC Racing oraz Signatech Alpine Matmut. Najszybsze GTE przejechało 148 okrążeń i zameldowało się na miejscu trzynastym. Był nim fabryczny Ford GT, którego prowadzili Mücke, Pla i Johnson. Amerykańskie coupe wyprzedziło o niecałe 14 sekund ekipę Porsche GT Team i o całe okrążenie AF Corse. Debiut dla BMW zakończył się na piątym miejscu w klasie. Zaciętą walkę w grupie GTE Am wygrał zespół Aston Martin Racing w składzie Dalla Lana, Lamy i Lauda, który po 144 okrążeniach o kilka metrów pokonał ekipę TF Sport w innym Aston Martinie. Na ostatnim stopniu podium grupy znalazł się zespół Clearwater Racing z Ferrari. Drugi zespół Rebellion Racing w grupie LMP1, który był na mecie trzeci, został zdyskwalifikowany z powodu nieregulaminowego rozmiaru płyty podwozia (tak zwany skid block).
Sześciogodzinny wyścig w Belgii był próbą generalną przed 24-godzinnym wyścigiem Le Mans, który jako druga runda mistrzostw świata będzie miał miejsce już w połowie przyszłego miesiąca. W ostatnich trzech latach wygrywało tu Porsche, które z końcem sezonu 2017 opuściło grupę LMP1 po to, aby skupić się na klasie GTE oraz przystąpić do Formuły E. Toyota w Le Mans jeszcze nigdy nie wygrała, a w ostatnich latach jej maszyny poległy w drodze po upragnione zwycięstwo dosłownie w ostatnich minutach wyścigu. Po Spa-Francorchamps w generalce kierowców i zespołów prowadzi Toyota. W grupie LMP2 najwyżej punktuje Jackie Chan DC Racing. Kierowców GTE Pro prowadzą zawodnicy Forda, a wśród konstruktorów tabeli przewodniczy Porsche (punktują oba samochody danej marki). W tabelach GTE Am punktują kierowcy i zespoły - w obu przypadkach na szczycie jest Aston Martin Racing.
Źródło/zdjęcia: fiawec.com, spa-francorchamps.be 6 Hours of Spa-Francorchamps na forumToyota TS050 Hybrid na forumRebellion R-13 na forumAston Martin Vantage GTE na forumBMW M8 GTE na forumSubskrybuj kanał RSS aktualnościSkomentuj na forum