Aktualności
19.11.2022

Drako Dragon Granice przyzwoitości

Amerykańskie Drako Motors zaprezentowało drugi model w swojej krótkiej historii. Maszyna o nazwie Dragon, która jeszcze rok temu była zapowiadana jako elektryczny muscle car, przeobraziła się ostatecznie w coś zupełnie innego. Dragon przedstawia się jako przeszło 2000-konny SUV z unoszonymi do góry drzwiami.

Dla przypomnienia: amerykańskie Drako Motors działa oficjalnie od 2013 roku i ma swoją centralę w Kalifornii, oczywiście. Trzy lata temu młoda firma zaprezentowała swój pierwszy model. Była nim sportowa limuzyna o oznaczeniu GTE i napędzie elektrycznym, której moc przekraczała 1200 koni mechanicznych. Produkcję GTE zaplanowano na dwadzieścia pięć egzemplarzy, a samochód przygotowano na platformie Karmy Revero, która powstała na bazie Fiskera Karmy, którego produkcję uruchomiono na krótko w 2011 roku. W tym miesiącu Drako Motors zaprezentowało swój pierwszy, autorski model, który został zaprojektowany samodzielnie właściwie od zera. Jest nim luksusowy SUV o nazwie Dragon, który jako prototyp zadebiutował na wystawie Los Angeles Auto Show.

Zdjęcie Drako Dragon

"Dragon" - po angielsku znaczy to tyle, co "smok". To usprawiedliwia obecność skrzydeł - unoszonych efektownie do góry, szerokich drzwi, które otwierają drogę do wnętrza kierowcy i wszystkim pasażerom. Twórcy reklamują maszynę jako najmocniejszego i najszybszego SUV'a na świecie, który na obecną chwilę właściwie nie ma konkurencji. Samochód wyposażono między innymi w cztery silniki elektryczne pod kontrolą systemu DriveOS NanoControl, baterie gotowe na ładowanie ze stacji o mocy 500 kW (obecnie takie rozwiązania dopiero wchodzą do użytkowania), 23-calowe felgi, węglowo-ceramiczne tarcze hamulcowe, adaptacyjne zawieszenie z regulacją prześwitu w zakresie od około 16,5 do prawie 26 centymetrów oraz 17,1-calowy, dotykowy ekran w zasięgu kierowcy i pasażera.

Zdjęcie Drako Dragon

Dragon bazuje na nowej platformie, wykonanej w dużej mierze z włókien węglowych, co przekłada się na ograniczenie masy własnej i znaczące zwiększenie sztywności całej konstrukcji. Układ napędowy ma generować w sumie maksymalnie ponad dwa tysiące koni mechanicznych! Spodziewane osiągi: od zera do setki w jakieś dwie sekundy, sprint na dystansie ćwiartki mili w dziewięć sekund, prędkość maksymalna ponad 320 kilometrów na godzinę i zasięg w okolicach 675 kilometrów. Cena za sztukę: tylko 290 tysięcy dolarów (obecnie to około 1,3 miliona złotych). Model można już rezerwować, z czym wiąże się wpłacenie pięciu tysięcy dolarów zaliczki, jeśli będziemy polować na limitowaną do 99 aut wersję First Edition. Pierwsze egzemplarze miałyby trafić do właścicieli dopiero w 2026 roku, o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem. A z tym bywa bardzo różnie.

Skomentuj na forumUdostępnij