24 Heures du Mans - Po raz osiemdziesiąty
Już po raz 80 kierowcy i maszyny z całego świata spotkali się na Circuit de la Sarthe w Le Mans. W tym roku najsłynniejszy, 24-godzinny maraton samochodowy na świecie po raz pierwszy przywitał czołówkę złożoną z samochodów o napędzie hybrydowym. Właśnie takim pojazdem o swoją 11 wygraną w Le Mans walczyła ekipa Audi.
W 3-częściowych kwalifikacjach najszybsze było Audi R18 E-Tron Quattro zespołu Fassler, Lotterer i Treluyer, który wygrał w Le Mans w ubiegłym roku. Pierwsze pole position dla samochodu hybrydowego w historii francuskiego maratonu sprowadziło się do 3 minut i 23,787 sekund. Pozycję drugą wywalczyło Audi R18 Ultra, tuż za którym znalazła się zupełnie nowa, hybrydowa Toyota TS030. Do pierwszej załogi Toyota straciła 1,055 sekundy. Na pozycji czwartej drugie R18 E-Tron Quattro, potem TS030 i drugie R18 Ultra. Peugeot, który dotychczas rywalizował z Audi wycofał się w tym roku z wyścigów długodystansowych.
W dniu wyścigu w Le Mans padało od samego rana. Zmagania rozpoczęły się bez deszczu punktualnie po piętnastej, ale pierwsze krople pojawiły się już na drugim okrążeniu. Prototypy ruszyły równym tempem, z dominacją Audi. O wiele większą uwagę skupiała grupa GTE Pro, w której zacięta walka o zwycięstwo między pojazdami Corvette Racing i Aston Martin Racing trwała od samego początku. Na całkiem suchy tor trzeba było poczekać kilka godzin, taki też pozostał do samego końca.
Po 4 godzinach i 35 minutach na jednym z zakrętów rozbiło się Audi R18 Ultra, prowadzone przez Romaina Dumasa. Kierowca wysiadł z samochodu, oderwał z niego w pośpiechu i złości pozostałości nadwozia z przodu i z obluzowanym prawym kołem z przodu ruszył do swoich mechaników. Najszybsza Toyota traciła w tym czasie do prowadzącego R18 E-Tron Quattro zaledwie 3,6 sekund. Dumas dotarł do boxów jakieś 12 minut później. Niespełna godzinę po wypadku auto wróciło na tor by rozpocząć udaną gonitwę za czołówką.
Dokładnie po pięciu godzinach prowadzenie po walce z Audi objęła Toyota. Niemal w tej samej chwili druga sztuka po kontakcie z wolniejszym Ferrari niższej klasy wystrzeliła w powietrzu, zrobiła obrót w powietrzu o 360 stopni i wylądowała na barierce z opon. Pojazd prowadził Anthony Davidson, który cały obolały został zabrany do szpitala, ale nic poważniejszego mu się nie stało. Na tor na dłużej wyjechał samochód bezpieczeństwa w postaci czerwonego Audi R8 (w tę rolę wcielało się także RS5 i Audi A1 Clubsport Quattro). Rozbite Ferrari zakończyło żywot na dachu. Dla jednego z dwóch samochodów Toyoty był to koniec wyścigu. Samochód bezpieczeństwa zniknął tuż przed 21:15. Na prowadzeniu hybrydowe R18, kilka sekund za nim jedyna Toyota, która po chwili zjechała na dłużej do swoich mechaników.
Kilkanaście minut później uszkodzoną Toyotę ściągnięto ponownie, tym razem pod dach. Na prowadzeniu pozostały trzy sztuki Audi, najpierw hybrydy, potem R18 Ultra. Toyota wróciła na tor jakieś czterdzieści minut przed północą ze stratą 26 okrążeń. W ciągu nocy model wycofano z wyścigu. Odpadł również rewolucyjny Nissan DeltaWing, którego od początku trapiły problemy, przez które jechał poniżej oczekiwań (pokonał 75 okrążeń, czyli ponad 1000 kilometrów). Oba samochody wyeliminowały ostatecznie wypadki, a w TS030 dodatkowo zbuntował się silnik (w DeltaWind uderzyła Toyota prowadzona przez Kazuki Nakajimę). Zażarta walka trwała w klasach GTE i LMP2. Na sześć godzin przed końcem na prowadzeniu były już wszystkie cztery samochody Audi, w roli lidera zespół, który zwyciężył w ubiegłym roku. Jak się później okazało na Audi jadące ku pewnej wygranej czekało jeszcze kilka przykrych niespodzianek.
Na niecałe trzy godziny przed końcem wyścigu z toru po raz drugi wyleciało R18 Ultra z numerem trzy, prowadzone tym razem przez Marca Gene. Prototyp uderzył przodem w barierę z opon, doznając niemal identycznych uszkodzeń jak wtedy, gdy prowadził go Dumas. Oderwał się prawie cały przód nadwozia i połamało zawieszenie przedniego, prawego koła. To pozwoliło na wskoczenie na czwarte miejsce Loli B12/60 zespołu Rebellion Racing, jadącej także w klasie LMP1.
W czasie, gdy R18 numer trzy zmierzało do boxów z metalowymi barierkami spotkało się R18 E-Tron Quattro z numerem dwa, które dotychczas prowadziło w całym wyścigu! Pojazdem kierował Alan McNish, który uszkodził samochód niemal identycznie, jak jego koledzy, ale bez takiego uszczerbku na zawieszeniu. W tym momencie prysły marzenia o dziewiątej wygranej Toma Kristensena. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa i obsługa techniczna sprzątająca szczątki obu niemieckich pojazdów. Większym zniszczeniom uległo R18 Ultra, którego naprawa pochłonęła znacznie większej czasu niż hybrydy, która wyjechała na tor po kilku chwilach. Numer trzy wrócił do walki na 2 godziny i 34 minuty przed końcem maratonu. Żółtą flagę odwieszono 17 minut później i wyścig ruszył na nowo.
Na dwie godziny przed końcem prowadziło hybrydowe R18 z numerem jeden, prowadzone przez Benoita Treluyera z 345 okrążeniami na liczniku. Drugie miejsce to druga hybryda ze stratą dwóch okrążeń (Alan McNish), na pozycji trzeciej wysokoprężne R18 ze stratą czterech okrążeń (Olivier Jarvis). Czwarta ciągle Lola, którą od lidera dzieliło 11 kółek. Dwa okrążenia za prototypem klasy LMP2 druga sztuka R18 Ultra (Marc Gene). W klasie GTE Pro prowadziło z przewagą trzech okrążeń Ferrari 458 GTC zespołu AF Corse, a w grupie GTE Am przodowało Porsche 911 RSR w barwach IMSA Performance Matmut, któremu deptało po piętach Larbre Competition w Corvette.
Osiemdziesiąty, 24-godziny wyścig Le Mans wygrał zespół Audi Sport Team Joest w składzie Andre Lotterer, Marcel Fassler oraz Benoit Treluyer w samochodzie Audi R18 E-Tron Quattro rozstawiony z numerem jeden. Ta sama ekipa zwyciężyła rok temu. W tym roku maszyna pokonała 378 okrążeń, co odpowiada dystansowi ponad 5150 kilometrów. Po raz pierwszy w historii Le Mans wygrał samochód z napędem hybrydowym.
Było to już jedenaste zwycięstwo marki Audi w Le Mans i piąty raz, w którym obsadziła ona na mecie całe podium. Ostatnie minuty wszystkie cztery auta Audi pokonały w rzędzie jedno za drugim, aby przed flagą w szachownice pozować do wspólnego zdjęcia. Miejsce drugie zajęło drugie, hybrydowe R18 w składzie Allan McNish, Rinaldo Capello oraz Tom Kristensen ze stratą jednego okrążenia. Na pozycji trzeciej wylądowało R18 Ultra zespołu Oliver Jarvis, Marco Bonanomi oraz Mike Rockenfeller, któremu do zwycięzcy zabrakło trzech okrążeń. Ostatnie Audi ze stratą 12 okrążeń wylądowało piąte.
Do mety dojechało 35 z 56 załóg, z których dwie nie pokonały co najmniej trzech czwartych dystansu zwycięzcy i nie zostały sklasyfikowane. W tej ostatniej grupie znalazło się japońskie Dome S102.5, które startowało w barwach Pescarolo Team. Oprócz obu hybryd zespołu Toyota Racing i eksperymentu Nissan Deltawing do mety nie dojechał jeden z dwóch fabrycznych Aston Martinów Vantage GTE (druga sztuka zajęła trzecie miejsce w swojej klasie), które Brytyjczycy wystawili po zeszłorocznej klapie swoich samochodów klasy LMP1.
Honor samochodów z silnikami benzynowymi obroniła Lola B12/60 ekipy Rebellion Racing, która uplasowała się na świetnym, czwartym miejscu. W grupie LMP2 zwyciężył amerykański zespół Starworks Motorsport, który w klasyfikacji generalnej zajął siódme miejsce. Drużyna korzystała z prototypu HPD ARX-03b z doładowanym V6 Hondy, opracowanego przez Honda Performance Development.
W grupie samochodów GTE Pro najszybsze okazały się dwie sztuki Ferrari 458 GTC. Najwyższe podium w klasie zdobyła maszyna włoskiego zespołu AF Corse, którą prowadził między innymi Giancarlo Fisichella. Pojazd pokonał 336 okrążeń i uplasował się w klasyfikacji generalnej na miejscu siedemnastym. W grupie GTE Am licznie reprezentowane Porsche 911 musiały uznać wyższość Chevroleta Corvette C6.R w barwach francuskiego Larbre Competition. Maszyna wygrała swoją klasę pokonując 329 okrążeń i kończąc cały wyścig na pozycji dwudziestej.
Najlepszy czas okrążenia podczas wyścigu uzyskało wysokoprężne Audi R18 Ultra, które ku 3 minutom i 24,189 sekundom poprowadził Loic Duval. Pierwszą nagrodę w Michelin Green X Challenge, w którym na podstawie skrzętnych kalkulacji wybierane jest najoszczędniejsze auto na torze, wygrała załoga w Audi z numerem 2. Do kolekcji zabrakło jedynie największej prędkości maksymalnej. W tej kategorii rządził niemiecki zakład Toyota Motorsport, którego hybryda TS030 osiągnęła w wyścigu 329,7 km/h. Najszybsze R18 było stać na "tylko" 326,9 km/h.
Źródło/zdjęcia: Audi, lemans.org, fiawec.com 24 Heures du Mans na forumAudi R18 E-Tron Quattro na forumAudi R18 Ultra na forumToyota TS030 Hybrid na forumNissan Deltawing na forumSubskrybuj kanał RSS aktualnościSkomentuj na forum