Aktualności
14.06.2022

24 Heures du Mans Pięć razy Toyoty

Dziewięćdziesiąty, 24-godzinny wyścig Le Mans, trzecia z sześciu rund długodystansowych mistrzostw świata, jest już za nami. O piątą wygraną w klasyfikacji generalnej z rzędu walczyła w tym roku Toyota, która w następnym sezonie w klasie Hypercar będzie miała znacznie więcej rywali i znacznie trudniejsze zadanie.

Tegoroczne Le Mans było drugim Le Mans pod rządami samochodów klasy Hypercar. Po raz drugi zobaczyliśmy tu tylko trzy marki: dwie hybrydowe Toyoty, dwa spalinowe Glickenhausy oraz spalinowe Alpine, bazujące na starym LMP1. Jeszcze kilka miesięcy temu zapowiadało się na to, że w Le Mans zadebiutuje w tym roku zupełnie nowy Peugeot klasy Le Mans Hypercar, ale francuska marka przełożyła swój debiut na lipiec i 6-godzinny wyścig na Monzie. Za rok grupa Hypercar, do której już teraz mogą dołączyć nowe prototypy klasy Le Mans Daytona h, będzie znacznie liczniejsza. Po 50-letniej przerwie na szczyt długiego dystansu wróci Ferrari, zobaczymy też prawdopodobnie nowe LMH od ByKollesa, który chce wskrzesić markę Vanwall. Z nowymi LMDh pojawi się z kolei Porsche oraz Cadillac, a być może także inni producenci. Kolejne marki zapowiedziały już dołączenie do rywalizacji w sezonie 2024.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Tegoroczne Le Mans było ostatnim Le Mans z fabrycznymi zespołami w klasie GTE Pro, którą zaludniły dwa zespoły Porsche, trzy zespoły Ferrari oraz dwa zespoły Chevroleta. Z końcem sezonu 2022 grupa GTE Pro przejdzie do historii, a w mistrzostwach na kolejny, swój ostatni sezon zostanie tylko grupa GTE Am z większą liczbą marek i zespołami obejmujących obowiązkowo po jednym kierowcy z mniejszym doświadczeniem i niższą licencją. W sezonie 2024 w życie wejdzie nowa klasa, która będzie oparta o samochody w specyfikacji GT3. W tym roku w grupie GTE Am znalazły się aż dwadzieścia trzy drużyny. W ekipie Proton Competition w zielonym Porsche 911 RSR zadebiutował w Le Mans niejaki Michael Fassbender, którego znamy z kinowych hitów. Aktor pochodzenia niemiecko-irlandzkiego przygotowywał się do debiutu w Le Mans przez dwa sezony Porsche Super Sports Cup Germany, pojedyncze występy w Porsche Supercup i dwa pełne sezony pucharu European Le Mans Series, w którym startuje od początku 2020 roku.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Wśród prototypów klasy LMP2 w tym roku znalazło się dwadzieścia siedem maszyn: dwadzieścia sześć na podwoziach Oreca 07 i tylko jedna na podwoziu Ligier JSP217. Oreca dostarczyła niedawno setny egzemplarz modelu 07, który trafił do Cool Racing. Na gridzie zobaczyliśmy ponownie Roberta Kubicę, tym razem w zespole Prema Orlen Team, oraz dwa samochody polskiego Inter Europol Competition. W Le Mans po raz pierwszy wystartował Sebastien Ogier, 8-krotny, rajdowy mistrz świata, w którego ręce oddano LMP2 w barwach Richard Mille Racing Team. W tym roku na starcie zobaczyliśmy najmłodszego kierowcę w historii Le Mans. W samochodzie zespołu United Autosports USA klasy LMP2 wystartował urodzony w lutym 2006 roku Josh Pierson ze Stanów Zjednoczonych, który od początku sezonu startuje w SportsCar Championship i World Endurance Championship i na koncie ma już wygraną w klasie w 6-godzinnym Sebring.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

W tym roku Garaż 56, zarezerwowany na różnego rodzaju eksperymenty i starty specjalne, nie został zagospodarowany (tradycyjna nazwa umowna, w rzeczywistości miejsca jest więcej, Le Mans kilka lat temu rozbudowano do 62 garaży). Ciekawostek jednak nie brakowało: w ramach dwóch rund serii towarzyszącej, Le Mans Cup, po raz pierwszy na 13,6-kilometrowym Circuit de la Sarthe wystartował elektryczny prototyp H24 z wodorowymi ogniwami paliwowymi. Tego typu maszyny mają dołączyć oficjalnie do Le Mans w sezonie 2025 i bazować na podwoziach od zakładów Oreca i Red Bull Advanced Technologies. Na ten sam sezon zaplanowany jest również debiut prototypów klasy LMP2 zupełnie nowej generacji, których podwozia będzie produkować ta sama czwórka, co w przypadku prototypów LMDh: Oreca, Ligier, Dallara i Multimatic.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Między treningami, kwalifikacjami i wyścigiem niezbędne okazały się zmiany w Balance of Performance samochodów GTE oraz Alpine wśród Hypercarów. Porsche i Ferrari dotknęły zmiany zakresu pochylenia tylnego skrzydła, Ferrari dodatkowo miało wyregulowaną ilość paliwa na pokładzie i moc silnika, a w przypadku Alpine zmieniała się wartość maksymalnej mocy silnika i maksymalnej energii na stint. W topowej grupie minimalną masę hybrydowych samochodów Toyoty utrzymano na poziomie 1070 kilogramów, a ich moc ograniczono do 506 kW (688 KM). Glickenhaus został przy standardowych 1030 kilogramach i maksymalnej mocy 520 kW (707 KM), maksymalnej wartości przewidzianej przez regulacje w grupie Hypercar. Alpine jako LMP1 obowiązywała minimalna masa 952 kilogramów i maksymalna moc 417 kW (567 KM). Maksymalna energia na stint na wyścig, związana ze zużyciem paliwa: 898 MJ u Toyoty, 910 MJ u Glickenhausa i 753 MJ u Alpine.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Kwalifikacje, rozłożone na kilka sesji z emocjonującym finałem w postaci Hyperpole dla sześciu najszybszych załóg w każdej z klas przebiegły pod dyktando... limitów granic toru, których przekroczenie pokrzyżowało kilku zespołom plany. W grupie Hypercar pole position wywalczyła załoga Toyoty w składzie Hartley, Buemi i Hirakawa przed drugą Toyotą i Alpine. Wśród LMP2 najszybszym zespołem okazała się załoga WRT w składzie Gelael, Frijns i Rast przed ekipami United Autosports USA oraz Jota. GTE Pro padło łupem Corvette Racing w składzie Milner, Tandy i Sims przed drugim zespołem Corvette i Porsche GT Team. Tempo w grupie GTE Am podyktowało AF Corse z maszyną Ferrari, którą prowadzili Prette, Grunewald i Abril. Za włoskim autem ustawiły się zespoły Kessel Racing w kolejnym Ferrari oraz Dempsey-Proton Racing w Porsche.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Sobota, godzina 16:00 czasu polskiego. Temperatura powietrza: ponad 25 stopni Celsjusza. Temperatura toru: ponad 50 stopni Celsjusza! Początek wyścigu. Już na starcie w żwirze po kontakcie z innym samochodem wylądował jeden z prototypów LMP2 zespołu United Autosports USA. Na początku ucierpiał też prototyp zespołu Realteam by WRT oraz Ferrari w grupie GTE Am zespołu Iron Dames z żeńskim składem za kierownicą. W ekipie Prema Orlen Team na pierwszy stint wysłano Kubicę, który już na pierwszych zakrętach przebił się z piątego miejsca w klasie na pierwsze, a niedługo później wyprzedził na kilka minut nawet Alpine wyższej klasy. Za polskim kierowcą goniły maszyny ekip WRT, Jota oraz Team Penske. Amerykańskie Penske Motorsports właśnie w ten sposób przygotowuje się na przyszłoroczne wejście do LMDh w spółce z Porsche. Na czele w pierwszej fazie wyścigu utrzymały się dwie Toyoty przed dwoma Glickenhausami, z których jeden miał problemy techniczne kilka godzin wcześniej w trakcie sesji treningowej.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Po pierwszej godzinie i pierwszych pit stopach prowadzenie w grupie LMP2 przejęła jedna z dwóch ekip Jota przed Premą i Penske. W grupie GTE Pro prowadziły zespoły operujące dwoma samochodami Corvette, a w GTE Am przodowały zespoły wykorzystujące samochody Porsche (Hardpoint Motorsport przed jedną z dwóch ekip Team Project 1). W drugiej godzinie wyścigu do garażu został ściągnięty jeden z prototypów Glickenhausa, a w żwirze wylądował prototyp klasy LMP2 zespołu Ultimate, który jechał na dalszych pozycjach w klasie oraz przelotem Ferrari ekipy Iron Lynx w grupie GTE Am, które miało nieprzyjemne spotkanie z innym LMP2. Po dwóch godzinach, kolejnych pit stopach i zmianach kierowców, w grupie LMP2 prowadziła w dalszym ciągu załoga Jota przed WRT i maszyną Premy, która dłuższy czas walczyła o powrót na podium z drugim samochodem Joty. Hypercarom przewodziły niezmiennie dwie Toyoty, a w GTE Pro prowadziły niezmiennie dwie sztuki Corvette. W GTE Am również bez zmian: Hardpoint Motorsport przed Team Project 1.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Glickenhaus na chwili słabości - wymianie jednego z czujników, który sprawił, że turbodoładowane V8 dostało czkawki - stracił całe okrążenie i spadł na ostatnie miejsce w klasie i dziesiąte w generalce. W trzeciej godzinie wyścigu oberwało się zespołowi United Autosports USA, który spadł na przedostatnie, dwudzieste szóste miejsce w klasie LMP2 po starcie z miejsca drugiego. Pecha miało też Ferrari zespołu Kessel Racing, które po przelocie nad krawężnikiem i trawą otarło się o barierki. Po trzech godzinach sytuacja na szczycie była stabilna: dwie Toyoty przed Glickenhausem. W grupie LMP2 przewagę powiększał zespół Jota, za którym bardzo blisko siebie jechały samochody Penske, Cool Racing i Prema Orlen. W obu klasach GTE bez większych zmian. Na początku czwartej godziny drugi Glickenhaus dobrał się do Alpine, któremu po krótkiej potyczce odebrał na prostej samą różnicą prędkości maksymalnej miejsce czwarte w generalce i w klasie Hypercar. W tym samym czasie problemy miał jeden z egzemplarzy Porsche z zespołów Team Project 1, który wylądował w żwirze z przebitą oponą na przedniej osi. Na początku wyścigu samochód ten utrzymywał się na podium swojej klasy.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

W czwartej godzinie po zablokowaniu kół na hamowaniu przeleciał przez żwir i zatrzymał się na barierkach prototyp klasy LMP2 zespołu Vector Sport. Pod koniec czwartej godziny dwie Toyoty znalazły się tak blisko siebie - Hartley niecałą sekundę przed Lopezem - że przez kilka okrążeń można było mówić o walce o prowadzenie. W tym samym czasie do garażu ściągnięto Alpine, które nie mogło ruszyć po pit stopie. Francuski zespół stracił na tym kilka okrążeń, a jego pozycję już wcześniej pogorszyła kara przejazdu przez aleję serwisową za przekroczenie limitu prędkości w strefie pod żółtymi flagami. Po czterech godzinach w wyścigu prowadziły dwie Toyoty, a w grupie LMP2 przodowały oba zespoły Jota przed WRT. Prema w LMP2 straciła kilka pozycji po wcześniejszym pit stopie, którego powodem była opona przebita na odłamkach leżących na torze. W GTE Pro prowadziło Corvette przed dwoma Porsche, a w GTE Am prowadzenie przejęła formacja WeatherTech Racing w Porsche. Alpine po problemach technicznych spadło na miejsce dwudzieste drugie w generalce ze stratą czterech okrążeń nie tylko do lidera, ale do wszystkich w klasie Hypercar. W piątej godzinie Alpine po kolejnych dolegliwościach i pit stopie spadło na koniec trzeciej dwudziestki.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Po pięciu godzinach i ponad 80 okrążeniach dwie Toyoty dzieliły niecałe cztery sekundy. Maszynę na miejscu pierwszym po raz pierwszy prowadził Ryo Hirakawa, dla którego było to trzecie Le Mans w karierze i pierwsze w klasie Hypercar. Na drugim miejscu gonił go Kobayashi, który od początku roku pełni funkcję szefa zespołu Toyoty w WEC i wiceprezesa oddziału Toyota Gazoo Racing Europe. Glickenhaus na miejscu trzecim tracił do najbliższej Toyoty grubo ponad minutę. Jak zwykle najbardziej zacięta walka trwała w grupie LMP2, której przewodził zespół Jota przed Premą i drugą Jotą, każdy po dziewięciu pit stopach. Wśród GTE bez zmian: w Pro prowadziło Corvette Racing, a w Am zespół WeatherTech Racing. W szóstej godzinie prowadzenie w wyścigu przejął Kobayashi, który usłyszał pierwsze ostrzeżenie za przekroczenie granic toru. Wyścig w przypadku Alpine wyglądał coraz gorzej: wizyta poza torem i trzydzieste pierwsze miejsce w generalce. Po sześciu godzinach ścigania liderzy w każdej z czterech klas utrzymywali swoje pozycje bez zmian. Dystans między Toytami stale się powiększał, ale po błędzie Kobayashi'ego na jednej z szykan zmalał ponownie do kilku sekund.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Po siedmiu godzinach nad torem panowała już noc. Temperatura powietrza spadła do 20 stopni Celsjusza, temperatura toru spadła do 27 stopni Celsjusza. Największym wydarzeniem były duże problemy obu Corvette, które do tej pory prowadziły pewnie w grupie GTE Pro. Jeden egzemplarz został ściągnięty do garażu po awarii układu hamulcowego, drugi miał prawie całe okrążenie do pokonania z przebitą oponą i uszkodzonym zawieszeniem (jeden stracił jedno okrążenie, drugi kilkanaście okrążeń i prawie jedną godzinę). Na prowadzenie w takich okolicznościach wyszły fabryczne Porsche. W wyścigu cały czas dominowały Toyoty, które wyrobiły sobie przewagę jednego okrążenia nad najbliższym Glickenhausem. Buemi uciekał przed Conway'em, który był tylko sekundę-dwie za nim. W grupie LMP2 zespół Prema gonił za Jotą. W ósmej godzinie wyścigu w barierkach z opon wylądowało Porsche prowadzone przez Fassbendera, które starło się z innym samochodem klasy GTE Am (utrata kilku okrążeń na powrót na tor, wymianę karoserii i inne naprawy). Kilka minut później na barierkach po utracie przyczepności na nowym, nie rozgrzanym jeszcze zestawie ogumienia znalazł się Glickenhaus, który zajmował trzecie miejsce. Samochód wrócił do mechaników jadąc bokiem ze zdartą oponą na tylnej osi i uszkodzonym zawieszeniem. Kosztowało to utratę pozycji na podium i stratę kilku okrążeń do lidera. Glickenhaus wrócił na tor na miejscu siedemnastym w generalce. Drugi Glickenhaus zajmował miejsce trzecie ze stratą dwóch kółek do Toyoty.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Po ⅓ dystansu Toyoty na prowadzeniu różniła niecała jedna sekunda: pierwszy Buemi, drugi Conway. W czołówce GTE między dwa Porsche przebiło się Ferrari zespołu AF Corse. Wśród LMP2 prowadziła cały czas załoga Jota, która powiększała przewagę nad Premą. W GTE Am na szczycie bez zmian: prowadził zespół WeatherTech Racing przed Dempsey-Proton Racing i TF Sport w Aston Martinie. W dziewiątej godzinie Fassbender ponownie znalazł się na żwirowym poboczu, w którym utknął tym razem na stałe w oczekiwaniu na wyciągnięcie przez obsługę toru. W innym miejscu toru w identycznej sytuacji znalazło się LMP2 zespołu Realteam by WRT. W międzyczasie przez żwir przeleciało Porsche prowadzące w grupie GTE Am. Po dziewięciu godzinach wyścigu prowadzeniem wymieniły się Toyoty, w których zaszła kolejna zmiana kierowców: wyścig prowadził Hartley z przewagą prawie pół minuty nad Lopezem. Godzinę i dwie godziny później sytuacja na szczycie wyglądała identycznie. Podobnie było w LMP2: zespół Jota cały czas utrzymywał się przed Premą. Do tego czasu z wyścigu odpadł tylko jeden samochód: Porsche zespołu Team Project 1.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

W połowie wyścigu wszystko wskazywało na to, że Toyota z przewagą dwóch okrążeń nad najbliższym Glickenhausem jedzie prosto po swoją piątą wygraną z rzędu. W grupie LMP2 pech dopadł tym razem jedynego Ligiera: samochód zespołu CD Sport stracił jedno z kół po awarii hamulców na przedniej osi. W grupie LMP2 od dłuższego czasu prowadził zespół Jota, w grupie GTE Pro prowadziło jedno z Porsche, a w grupie GTE Am cały czas prowadziła załoga WeatherTech Racing. Corvette po świetnym początku i dominacji, którą przekreśliły nieprzyjemne przygody, przebiło się na drugie miejsce w klasie GTE Pro. Pod koniec trzynastej godziny wyścigu z barierkami spotkał się prototyp LMP2 zespołu Ultimate, który zostawił sporo odłamków na torze i wywołał żółte flagi oraz na czas sprzątania jedną z kilkudziesięciu stref ograniczenia prędkości do 80 km/h w całym wyścigu. Toyoty cały czas dzieliło najwyżej kilka sekund różnicy. Prowadzeniem w grupie GTE Am na pit stopach z WeatherTech Racing wymieniał się zespół TF Sport w Aston Martinie. Listę zespołów, które odpadły z wyścigu do dwóch w międzyczasie powiększyła ekipa Spirit of Race z Ferrari klasy GTE Am.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Na początku czternastej godziny z wyścigu odpadło kolejne Ferrari w grupie GTE Am, maszyna zespołu Inception Racing. Niedługo później na horyzoncie zaczęło robić się coraz jaśniej - nadciągał wschód Słońca. Temperatura powietrza: 14 stopni Celsjusza, temperatura toru: niecałe 19 stopni Celsjusza. Po pit stopach obu samochodów Toyoty na prowadzenie wróciła maszyna, na pokład której wskoczył Conway. Przewagę prawie jednej sekundy aż na dwadzieścia pięć sekund straty pod żółtymi flagami zamieniła druga Toyota, w której za kierownicę wrócił Buemi. Po czternastu godzinach najbardziej przetasowała się czołówka GTE Am: na prowadzeniu TF Sport przed Hardpoint Motorsport i WeatherTech Racing. W piętnastej godzinie na żwirowym poboczu, tuż pod barierkami z opon wylądowało LMP2 zespołu Panis Racing. W grupie GTE Pro rozpoczęła się bezpośrednia walka o prowadzenie: AF Corse kontra Corvette Racing. Opór Ferrari przed amerykańską maszyną nie trwał długo. Tuż za tą dwójką goniło fabryczne Porsche, którego pościg stracił impet po błędzie kierowcy, spóźnionym hamowaniu, zblokowaniu kół i przelocie przez żwirowe pobocze.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Dziewięć godzin do końca wyścigu: prowadzą dwie Toyoty przed Glickenhausem, który traci aż cztery okrążenia. W grupie LMP2 całe okrążenie do zespołu Jota traci Prema. W GTE Pro na szczyt wróciło chwilowo Porsche, a w GTE Am pozycję lidera zajmuje TF Sport z ponad 20-sekundową przewagą nad WeatherTech Racing. Problemy w grupie LMP2 ma ponownie zespół Ultimate, którego maszyna snuje się powoli po torze. WRT po karze przejazdu przez aleję serwisową za kontakt z innym LMP2 spadło w swojej klasie z miejsca trzeciego na siódme. Na niecałe osiem i pół godziny przed końcem wyścigu oponę na przedniej osi w połowie okrążenia stracił lider GTE Pro, fabryczne Porsche. Rozerwana opona zamieniła w strzępy całe przednie poszycie auta i przed dojazdem do mechaników poczyniła jeszcze większe uszkodzenia. Zespół niemieckiej marki stracił trzy okrążenia i szansę na wygraną. Kilkanaście minut później na torze zatrzymała się prowadząca Toyota, którą prowadził Lopez! Prototyp po chwili ruszył... tylko po to, aby zatrzymać się ponownie. Samochód udało się uruchomić i kontynuować wyścig, ale musiał od razu wrócić do mechaników. Awaria pracującego pod dużym napięciem układu hybrydowego przez dłuższą chwilę nie pozwalała nikomu na dotknięcie się do samochodu. W tym czasie prowadzenie objął Hartley w drugiej Toyocie, który wyrobił jedno okrążenie przewagi.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Osiem godzin do końca: prowadzi nadal Toyota, ale w zespole rosną niepokoje po awarii jednego z samochodów. Podobne problemy japońska marka miała już w poprzednim wyścigu na Spa-Francorchamps. Wśród prototypów LMP2 bez zmian: Jota przed Premą i drugą Jotą. W przewrotnym GTE Pro na szczyt wróciło Corvette, a w GTE Am prowadzenie objęło Hardpoint Motorsport przed TF Sport. Jakieś siedem i pół godziny do końca: niemal identycznie co Porsche przednią oponę w grupie GTE Am traci Ferrari zespołu Iron Lynx. Kilkanaście minut później: na barierkach na najdłuższej prostej ląduje Porsche zespołu Team Project 1, dla którego oznacza to koniec wyścigu. Kilka minut później: pod ścianą na zakręcie za prostą Mulsanne zatrzymało się LMP2 zespołu DKR Engineering. Do tego czasu zespół Jota wyrobił całe okrążenie przewagi nad zespołem Prema, który zatrzymywał się jeden raz więcej. Kilka minut później: w tym samym miejscu w krótkim odstępie czasu po efektownych poślizgach z toru wypada jeden z samochodów LMP2 oraz jeden z Glickenhausów.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Siedem godzin do końca: kolejne Porsche w żwirze! Tym razem to samochód GR Racing w grupie GTE Am, który jechał na miejscu siódmym w swoim gronie. Kilka minut później do garażu na dłuższą chwilę ściągnięte zostaje Porsche zespołu Proton Competition, którym na kolejny stint miał ruszać Fassbender. Zespół Ogiera jest dziewiąty w klasie LMP2. Sześć godzin i czterdzieści pięć minut do końca: na barierkach na zakrętach Porsche podczas próby dublowania jednego z Porsche niższej klasy rozbija się Alpine! Samochód jest do naprawienia, ale zespół traci kolejne kilka okrążeń. Na sześć godzin i kilkanaście minut przed końcem z wyścigu z powodu uszkodzeń wycofało się jadące na ostatnim miejscu w swojej klasie Corvette. Chwilę później drugie Covette, walczące o wygraną w klasie, rozbiło się doszczętnie po zepchnięciu na prostej przez dublujące je LMP2 zespołu AF Corse!

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Pięć godzin i kilkanaście minut do końca: na barierkach rozbija się jedna z maszyn WRT w grupie LMP2, która odpada z wyścigu! Na usiany odłamkami tor z uszkodzonymi barierkami wyjeżdżają samochody bezpieczeństwa, które rozdzielają czołówkę klas Hypercar i GTE Am. W tej drugiej prowadzi TF Sport. W grupie GTE Pro zderzak w zderzak jedzie prowadzące Ferrari zespołu AF Corse i fabryczne Porsche, do których jedno okrążenie traci kolejny samochód AF Corse. Czołówka LMP2: Jota z przewagą jednego okrążenia, Jota i Prema. Cztery i pół godziny przed końcem wyścigu: na szczycie GTE Pro na pit stop tuż za Ferrari, które prowadzi Pier Guidi zjeżdża Makowiecki w Porsche. Zespoły wyznają różną taktykę. Ferrari wraca na tor z powiększoną przewagą, ale na starym ogumieniu na drugi stint, bez zmiany kierowcy. Porsche wraca na tor na nowym ogumieniu po zmianie kierowcy, Bruni na pokładzie. AF Corse ma dodatkowo na sumieniu ścięcie zakrętu, po którym zyskało przewagę nad Porsche. W wyścigu z przewagą jednego okrążenia pewnie prowadzi Hirakawa w Toyocie.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Kilka minut później: na torze zatrzymuje się LMP2 jednego z zespołów United Autorsport USA, który zajmował miejsce dziewiąte w klasie. Cztery godziny do końca: Toyoty na prowadzeniu, w GTE Pro przewodzi Porsche, w LMP2 podium zajmują kolejno zespoły Jota, Prema i druga Jota. Trzy godziny do końca: na barierkach rozbiło się Ferrari zespołu Iron Lynx, dla którego było to koniec wyścigu. Dwie godziny i dwadzieścia minut do końca: do garażu zostaje ściągnięte uszkodzone Porsche zespołu Dempsey-Proton Racing, które zajmowało miejsce trzecie w klasie GTE Am. Zespół stracił kilka okrążeń i spadł daleko poza pierwszą dziesiątkę w klasie. Jedna godzina i kilkanaście minut do końca: w żwirze ląduje Porsche zespołu Hardpoint Motorsport, które walczyło o podium w klasie GTE Am. Na godzinę przed końcem w wyścigu zostały pięćdziesiąt cztery zespoły z sześćdziesięciu dwóch, odpadło w sumie osiem zespołów. Pół godziny do końca, dwadzieścia minut, dziesięć, pięć...

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Dziewięćdziesiąta edycja 24-godzinnego wyścigu Le Mans zakończyła się zwycięstwem zespołu Toyota Gazoo Racing w składzie Sebastien Buemi, Ryo Hirakawa i Brendon Hartley w samochodzie numer #8. Buemi zwyciężył w Le Mans po raz czwarty w karierze (za każdym razem z Toyotą), Hartley po raz trzeci (poprzednie dwa razy z Porsche), Hirakawa po raz pierwszy. Była to piąta z rzędu wygrana Toyoty. Zwycięska załoga przejechała 380 okrążeń i prawie 5178 kilometrów, w tym 274 okrążenia na prowadzeniu. Drugie miejsce ze stratą ponad dwóch minut zajęła druga załoga Toyoty w składzie Conway, Kobayashi i Lopez. Zespół Glickenhaus Racing w swoim drugim starcie w Le Mans wspiął się na podium ze stratą pięciu okrążeń: trzecie miejsca zajęła załoga Briscoe, Westbrook i Mailleux. Drugi prototyp Glickenhausa, który buduje już pierwszą sztukę trzyosobowej wersji drogowej, zajął miejsce czwarte. Ciężko doświadczone Alpine dojechało do mety dopiero na miejscu dwudziestym trzecim w generalce i piątym w klasie Hypercar. Najwyższą prędkość maksymalną w wyścigu zanotował Buemi - 342,3 km/h.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

W grupie LMP2 zwyciężyła załoga Jota w samochodzie numer #38 w składzie Antonio Felix da Costa, Roberto Gonzalez i Will Stevens, która przejechała 369 okrążeń. Dla każdego z kierowców była to pierwsza wygrana w Le Mans w klasie LMP2, Stevens wygrał kilka lat temu również w grupie GTE Am. Miejsce drugie w klasie ze stratą ponad dwóch minut i dwudziestu sekund zajął zespół Prema Orlen Team w składzie Kubica, Deletraz i Colombo, a trzecie drugi zespół Jota w składzie Rasmussen, Jones i Aberdein. To najlepszy wynik polskiego kierowcy w historii Le Mans! Debiut Ogiera w Le Mans w zespole Richard Mille Racing Team zakończył się na miejscu dziewiątym w klasie. Dwa samochody polskiego Inter Europol Competition, które startowało w Le Mans po raz czwarty z rzędu, zakończyły wyścig na miejscach trzynastym i czternastym w swojej klasie. Zespół United Autosports USA z 16-letnim Piersonem ukończył wyścig na miejscu szóstym w swojej klasie.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Z grupy GTE Pro w jej ostatnim roku w Le Mans zwycięsko wyszedł zespół Porsche GT Team w samochodzie numer #91 w składzie Frederic Makowiecki, Gianmaria Bruni i Richard Lietz. Makowiecki zwyciężył po raz pierwszy, Bruni po raz czwarty (poprzednie trzy razy z Ferrari, raz w GT2 i dwa razy w GTE Pro), Lietz po raz czwarty (wcześniej za każdym razem z Porsche, dwa razy w GT2 i raz w GTE Pro). Zwycięzcy przejechali 350 okrążeń. Drugie miejsce ze stratą ponad czterdziestu sekund zajął zespół AF Corse w składzie Pier Guidi, Calado i Serra. Trzecie miejsce zajęło drugie Ferrari w barwach AF Corse, które prowadzili Molina, Fuoco i Rigon. Do mety nie dojechała żadna z dwóch maszyn formacji Corvette Racing, która zdobyła pole position i prowadziła w pierwszej fazie wyścigu.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

Grupa GTE Am padła po raz kolejny łupem kierowców Aston Martina. Po 343 okrążeniach zwyciężył zespół TF Sport w czerwonym samochodzie numer #33 w składzie Ben Keating, Marco Sorensen i Henrique Chaves. Była to pierwsza wygrana w Le Mans dla Keatinga, pierwsza wygrana Sorensena i pierwsza wygrana Chavesa. Drugie miejsce w grupie zajął zespół WeatherTech Racing w samochodzie Porsche w składzie Macneil, Andlauer i Merrill. Miejsce trzecie zdobył zespół Northwest AMR w Aston Martinie, którego prowadzili Dalla Lana, Pittard i Thiim, dwukrotny mistrz świata WEC w grupie GTE Pro, z której Aston Martin wycofał się po roku 2020. Debiut Fassbendera w Le Mans w zespole Proton Competition za kierownicą Porsche zakończył się po licznych przygodach na miejscu szesnastym w klasie ze stratą czternastu okrążeń do zwycięzców.

Zdjęcie 24 Heures du Mans

24-godzinne Le Mans było trzecią, podwójnie punktowaną rundą dziesiątego sezonu World Endurance Championship. W klasyfikacji generalnej kierowców Hypercar po trzech wyścigach prowadzą zawodnicy Alpine: Negrao, Vaxiviere i Lapierre, którzy w przeciwieństwie do kierowców obu egzemplarzy Toyoty ukończyli każdy z trzech wyścigów. W tabeli konstruktorów Toyota wskoczyła przed Alpine. Wśród kierowców GTE tabelę otwierają Bruni i Lietz, za którymi goni Estre i Christensen. W tabeli konstruktorów Porsche plasuje się przed Ferrari. Wśród kierowców LMP2 prowadzą Da Costa, Gonzalez i Stevens. Czwarta runda WEC będzie miała miejsce już dziesiątego lipca. Będzie nią 6-godzinny wyścig na Monzie, w którym w grupie Hypercar zobaczymy po raz pierwszy dwa hybrydowe Peugeoty 9X8. Poprowadzą je Di Resta, Jensen, Vergne, Rossiter, Menezes i Duval.

Zdjęcie Ferrari Le Mans Hypercar

Za rok 24h Le Mans będzie obchodzić swoje setne urodziny. Z tej okazji już teraz zaplanowano liczne atrakcje, a także... światowe tournee dla Toma Kristensena, który wygrał wyścig rekordową liczbę, dokładnie dziewięć razy na pokładzie prototypów TWR Porsche i Audi w latach 1997-2013. Duńskiemu kierowcy towarzyszyć będzie specjalny puchar, zaprojektowany z okazji 100-lecia Le Mans. W sezonie 2023 o wygraną w klasyfikacji generalnej walczyć będzie znacznie większe grono samochodów i kierowców, którzy dołączą do Toyoty i Glickenhausa (Alpine robi sobie rok przerwy, po którym wróci z nowym LMDh). W grupie Hypercar z nowymi samochodami klasy Le Mans Hypercar obecny będzie Peugeot, a także Ferrari, które ostatni raz na najwyższym szczeblu startowało w Le Mans w 1973 roku. Pod znakiem zapytania cały czas stoi udział Vanwalla od ByKollesa. Z nowymi prototypami klasy Le Mans Daytona h przybędzie Porsche oraz Cadillac. Nowe maszyny LMDh będzie miało gotowe też BMW i Acura, ale BMW planuje dołączenie do WEC na sezon 2024, a Honda skupia się na razie na ściganiu w USA. Pod znakiem zapytania od dłuższego czasu stoi projekt LMDh marki Audi, który został jakiś czas temu wstrzymany.

Skomentuj na forumUdostępnij