Aktualności
14.09.2022

6 godzin Fuji Sucha kalkulacja

Długodystansowe, wyścigowe mistrzostwa świata wróciły w minionym tygodniu do Japonii po trwającej prawie trzy lata przerwie. Piątą z sześciu rund aktualnego sezonu World Endurance Championship był 6-godzinny wyścig na torze Fuji, który miał miejsce w niedzielę. Po raz pierwszy od 2016 roku wyścig przebiegł bez deszczu.

Pierwsza wizyta na 4,56-kilometrowym Fuji Speedway z wulkanem Fuji w tle była pierwszą okazją, podczas której na japońskim torze pojawiły się prototypy klasy Hypercar. Tym razem topowa klasa objęła pięć zespołów: ekipę Alpine z maszyną bazującą na starym LMP1 w jej przedostatnim starcie, dwie fabryczne Toyoty o napędzie hybrydowym oraz dwa fabryczne, hybrydowe Peugeoty, dla których był to dopiero drugi start w World Endurance Championship. Ze względu na koszty i logistykę starty w WEC w sezonie 2022 zakończył już amerykański, prywatny zespół Glickenhaus Racing, który wciął udział w czterech rundach łącznie z 24-godzinnym Le Mans.

Zdjęcie 6 godzin Fuji

W kwalifikacjach do japońskiego wyścigu najszybsze były prototypy Toyoty, które zajęły pierwszą linię przed Alpine i dwoma Peugeotami. Pole position zdobyła załoga w składzie Conway, Kobayashi i Lopez. Grupę LMP2, liczącą trzynaście samochodów, otwierał zespół Jota przez ekipami AF Corse oraz Realteam by WRT. Z miejsca dziewiątego w klasie startował zespół Prema Orlen Team z Kubicą, a z jedenastego polskie Inter Europol Competition. Pole position w grupie GTE Pro wparło w ręce Porsche GT Team przed Ferrari w barwach AF Corse oraz kolejnym zespołem w Porsche. Wśród GTE Am najszybszy w kwalifikacjach był zespół TF Sport w Aston Martinie przez żeńskim składem Iron Dames w Ferrari oraz Spirit of Race w kolejnym Ferrari.

Zdjęcie 6 godzin Fuji

Niedzielny, 6-godzinny wyścig od samego początku do końca kontrolowany był przez Toyotę, ale różnica między dwiema maszynami japońskiej marki była znacznie większa, niż można było się tego spodziewać, między innymi ze względu na ustawiania każdego z samochodów. Zdobywcy pole position nie byli w stanie utrzymać prowadzenia, które pozostawało w ich rękach w sumie przez 61 z 232 okrążeń. Różnica między dwoma prototypami zespołów Toyota Gazoo Racing na mecie przekraczała 68 sekund. Fuji z kolejną wygraną na swoim koncie opuścili Buemi, Hartley i Hirakawa, którzy w tym roku triumfowali również w 24-godzinnym Le Mans. Drugie miejsce zajęła załoga w składzie Conway, Kobayashi i Lopez. Miejsce trzecie ze stratą dwóch okrążeń wpadło w ręce Alpine i zespołu w składzie Negrao, Vaxiviere i Lapierre.

Zdjęcie 6 godzin Fuji

Drugi występ hybrydowych Peugeotów 9X8, których efektowny projekt wykluczył konieczność zastosowania tylnego skrzydła, nie obszedł się bez problemów. W obu samochodach zawiodły elementy układu napędowego, które należało wymienić, a jeden z samochodów oberwał dodatkowo karą stop&go za przekroczenie limitu zużycia energii. Zespół w składzie Di Resta, Jensen i Vergne ukończył wyścig na miejscu czwartym ze stratą siedmiu okrążeń do zwycięzcy. Załoga w składzie Duval, Menezes i Rossiter ze stratą piętnastu okrążeń do zwycięzcy zajęła miejsce dwudzieste w generalce i piąte w swojej klasie.

Zdjęcie 6 godzin Fuji

W grupie GTE Pro kierowcy Porsche nie dawali ani chwili wytchnienia kierowcom Ferrari i odwrotnie. Tym razem górą okazało się Ferrari. Wyścig wygrał duet Pier Guidi i Calado. Tylko 0,284 sekundy później metę przekroczyło drugie Ferrari zespołu AF Corse, samochód prowadzony przez załogę Molina i Fuoco. Miejsce trzecie ze stratą ponad pół minut przypadło Porsche, za którego kierownicą zasiadali Christensen i Estre. Tłem dla walki marek z Niemiec i Włoch był fabryczny zespół Chevroleta z Corvette C8.R, który dojechał do mety na ostatnim miejscu w klasie ze stratą dwóch okrążeń do zwycięzców. Niewiele brakowało, aby Corvette na mecie nie było w ogóle: na wjeździe na jeden z pit stopów w samochodzie skończyło się paliwo i do swojego miejsca postojowego dotarł dzięki pomocy mechaników.

Zdjęcie 6 godzin Fuji

W grupie GTE Am, w której wystartowało trzynaście zespołów, faworytem przez cały czas było TF Sport, za którym goniły zespoły Iron Dames, Northwest AMR i D'Station Racing. Fuji padło łupem załogi w składzie Keating, Chaves i Sorensen w Aston Martinie, która przejechała 213 okrążeń, w tym 128 na prowadzeniu. Drugie miejsce ze stratą jednego okrążenia zajął zespół Iron Dames w Ferrari, które prowadziły Frey, Gatting oraz Bovy. Podium zamknął zespół D'Station Racing z Aston Martinem, który prowadzili Hoshino, Fujii oraz Fagg. W całym wyścigu do mety nie dojechał tylko jeden samochód, Porsche zespołu Dempsey-Proton Racing.

Zdjęcie 6 godzin Fuji

Wygrana wśród prototypów grupy LMP2, rządzonej przez modele Oreca 07, rozstrzygnęła się jak zwykle w samej końcówce wyścigu. Dominowały zespoły WRT oraz Jota. Z wynikiem 225 okrążeń zwyciężyła załoga WRT w składzie Gelael, Frijns oraz Dries Vanthoor. Vanthoor do tej pory znany był przede wszystkim w sukcesów w samochodach klasy GT3, a w LMP2 pojechał na szczeblu mistrzostw świata po raz drugi w swojej karierze. Dwie kolejne pozycje w klasie LMP2 na Fuji zajęły zespoły Jota ze stratą jednego okrążenia: Valdez, da Costa i Stevens na miejscu drugim oraz Rasmussen, Jones i Aberdein na miejscu trzecim. Na miejscu szóstym do mety dojechał samochód zespołu Prema Orlen Team, na jedenastym wylądowało Inter Europol Competition.

Zdjęcie 6 godzin Fuji

Do końca dziesiątego sezonu World Endurance Championship został jeszcze tylko jeden wyścig. Będzie nim 8-godzinna walka na pętli Bahrain International Circuit w dniu 12 listopada. Aktualnie punktami w klasyfikacji generalnej kierowców w grupie Hypercar zrównali się Hartley, Hirakawa i Buemi w Toyocie oraz Negrao, Vaxiviere i Lapierre w Alpine. Wśród kierowców GTE prowadzą Pier Guidi i Calado z kilkunastopunktową przewagą nad Estre i Christensenem. Najbardziej klarowna sytuację przedstawia tabela kierowców LMP2: Stevens, Gonzalez i da Costa mają dużą przewagę nad rywalami, którą może zredukować tylko jakaś duża niespodzianka. Wśród producentów Hypercarów najbliżej tytułu mistrzowskiego jest Toyota, a w klasyfikacji generalnej GTE między Porsche i Ferrari jest tylko jeden punkt różnicy.

Porsche 963

Listopadowy wyścig w Bahrajnie wyznaczy koniec pewnej ery długodystansowych mistrzostw świata. Będzie to ostatni wyścig dla samochodów klasy GTE w grupie Pro, w której obecnie aktywne są tylko trzy marki. GTE ograniczy się w przyszłym roku do Am. Miejsce GTE w 2024 roku zajmą na stałe samochody klasy GT3, które mają wyróżniać się m.in. body kitem dedykowanym WEC. W grupie tej rywalizuje obecnie kilkunastu różnych producentów. Którzy z nich pojawią się w WEC? Tego jeszcze nie wiadomo. Wyścig w Bahrajnie będzie również ostatnią rundą WEC przed dołączeniem do grupy Hypercar samochodów klasy Le Mans Daytona h, które w tym roku mogą startować w pojedynczych wyścigach. Początkowo w Bahrajnie miało pojawić się Porsche ze swoim 963, ale ostatecznie zrezygnowano z tych planów, aby skupić się na testach maszyny przed styczniowym debiutem na Daytonie. W sezonie 2023 do walki dołączy również nowe Ferrari klasy Le Mans Hypercar, a oprócz Porsche swoje LMDh wystawi Cadillac.

Skomentuj na forumUdostępnij