Grand Prix Malezji - Cichsze dni

Pierwsza eliminacja Formuły 1 z zupełnie nowymi bolidami pozostawiła aktualnego mistrza świata bez punktów, a kibiców ze zbędnymi zatyczkami do uszu i przyniosła znacznie mniej niespodzianek, niż się spodziewano. Dziś miał miejsce drugi z dziewiętnastu wyścigów, Grand Prix Malezji. Czy tym razem dmuchnęło mocniej świeżością?

Pole position po raz drugi z rzędu zgarnął Hamilton w bolidzie Mercedes-Benza, który o kilkadziesiąt setnych sekundy wyprzedził Vettela (dwa tygodnie temu aktualny mistrz świata był 13). Za nimi w opóźnionych z powodu deszczu kwalifikacjach znaleźli się: Rosberg, Alonso, Ricciardo, Raikkonen, Hulkenberg, Magnussen, Vergne oraz Button. W pierwszej dziesiątce po raz kolejny zabrakło miejsca dla obu bolidów Lotusa, które nie ukończyły poprzedniego wyścigu. Grosejan uplasował się szesnasty, a zaraz za nim wylądował Maldonado. Gorzej wypadły tylko Marussia i Caterham oraz jeden z zawodników Saubera.

Wyścig zaczął się najgorzej dla Pereza, a w zasadzie nie zaczął się w ogóle. Jego blid odmówił współpracy tuż przed startem i zawodnik Force India mógł oglądać wyścig jedynie na ekranach telewizyjnych. Już na pierwszych okrążeniach starły się bolidy Maldonado i Bianchi'ego oraz Raikkonena i Magnussena. Bianchi za spowodowanie kolizji został ukarany 5-sekundową karą stop&go. Bolid Lotusa, którym jechał Maldonado został wycofany już po siedmiu okrążeniach. Raikkonen po kontakcie musiał walczyć z przebitą oponą, przez co spadł na ostatnie miejsce. Magnussen poniósł konsekwencje w postaci 5-sekundowej kary stop&go.

Przed 21 okrążeniem z wyścigu wycofał się Vergne w bolidzie Toro Rosso, na czym odpadnięcia się nie zakończyły. Na 34 okrążeniu zaraz za ostatnim zakrętem zatrzymał się na torze Sutil w Sauberze, który musiał być wypchnięty z toru przez obsługę. Na 37 okrążeniu Sauber ściągnął do garażu swój drugi samochód z dymiącymi hamulcami, który prowadził Gutierrez. W tym samym czasie pojawiły się pierwsze doniesienia o kroplach deszczu na torze, ale ostatecznie sytuacja nie pogorszyła się.

Na 41 okrążeniu losy Ricciardo, który jechał na trzecim miejscu, pokrzyżowała nieudana wymiana ogumienia. Ekipa Red Bulla nie dokręciła jednego z przednich kół, zawodnik odjechał na kilkanaście metrów, zespół musiał ściągnąć go z powrotem i poprawić mocowanie koła. Ricciardo spędził w alei serwisowej całe okrążenie i wrócił na tor na 14 miejscu, którym nie cieszył się zbyt długo. Za ten błąd Red Bull zapłacił 10-sekundową karą stop&go. I na tym nie koniec! Na 43 kółku w bolidzie Ricciardo obluzowało się po kontakcie z krawężnikiem przednie skrzydło, które zaczęło ściągać bieżnik z jednej z opon. Kolejna wizyta u mechaników pozwoliła wrócić na tor, ale samochód wycofano na cztery okrążenia przed końcem ścigania.

Szesnaste Grand Prix Malezji na torze w Sepang wygrał Lewis Hamilton (dwudzieste trzecie zwycięstwo w karierze), a na miejscu drugim uplasował się Nico Rosberg, czyli drugi zawodnik Mercedes-Benza. Na ostatnim stopniu podium znalazł się Sebastian Vettel. Na kolejnych, punktowanych pozycjach wylądowali: Alonso, Hulkenberg, Button, Massa, Bottas, Magnussen oraz Kvyat. Sukcesem Lotusa była jedenasta pozycja Grosjeana. Z dwudziestu jeden kierowców, którzy byli obecni na linii startu do końca wyścigu dotrwało piętnastu.

Po dwóch wyścigach w klasyfikacji kierowców prowadzi Rosberg, za którym znajduje się Hamilton i Alonso. Wśród zespołów pierwszy jest Mercedes-Benz, za którym gonią McLaren i Ferrari. MIstrzowie świata na razie trzymają się z dala od czołówki: Vettel jest dopiero siódmy, a Red Bull szósty. Kolejna eliminacja odbędzie się już szóstego kwietnia. Będzie nią Grand Prix Bahrajnu, w którym w ostatnich dwóch latach wygrywał Vettel. Wracając do początkowego pytania: nadal czekamy na sensacje.

30.03.2014, źródło/zdjęcia: formula1.com

Zobacz wcześniejsze wiadomości