Aktualności
10.02.2012

Dome S102.5 Za kulisami

Toyota to nie jedyna japońska marka, która w tym roku wróci do 24-godzinnego maratonu Le Mans. W wyścigu zamierza pojawić się również Dome, które startowało we Francji już kilkanaście razy. Na sukces Japończycy nie liczą, a nawet więcej - otwarcie przyznają, iż wygrana w generalce ich w ogóle nie interesuje i mają nieco inne priorytety.

Japońska marka, która oznacza tyle, co "dziecięcy sen", debiutowała w 1978 roku na salonie samochodowym w Genewie efektownym prototypem coupe Zero, nad którym prace rozpoczęto trzy lata wcześniej. Maszyna mierzyła tylko 98 centymetrów wysokości i była napędzana silnikiem Nissana. Już rok później Dome pojawiło się na starcie Le Mans z dwiema sztukami wyścigowego Zero RL z silnikiem Forda. Obie odpadły po kilkudziesięciu okrążeniach.

Dome Zero

Ostatni raz Dome wystartowało w Le Mans w 2008 roku z największym budżetem w swojej historii i modelem S102 klasy LMP1, który ukończono trzy miesiące wcześniej. Pojazd zakończył wyścig dopiero na 33 miejscu jako ostatnia sklasyfikowana załoga (w eliminacjach był 8). Od tamtego czasu, jak to określają konstruktorzy, "maszyna umierała z nudów" w recepcji siedziby firmy. Jej jedynym startem było Le Mans właśnie. Teraz wychodzi z cienia jako udoskonalone S102.5.

Dome S102.5

Nowy pojazd Dome, którego specjaliści byli zamieszani również w powrót Toyoty do Le Mans, pozostanie przy benzynowym V8 o pojemności 3,4 litrów serii Judd od brytyjskiego Engine Developments i skrzyni biegów XTrac. Pojazd ma wystartować w barwach zespołu Pescarolo. Dome interesują przede wszystkim klasyfikacje i jak najlepszy czas jednego okrążenia, w których chciałoby pokazać się z najlepszej strony i przytrzeć nosa faworytom.

Skomentuj na forumUdostępnij