Aktualności
28.05.2013

Dome Isaku Zajęcia hobbystyczne

W japońskim Dome, które znamy między innymi z wyścigowych modeli Toyoty i Hondy, a także samochodów własnej marki, praca wre. Firma myśli o samochodzie na zwykłe drogi, który ukrywa na razie się pod kryptonimem Isaku, a także przygotowuje zupełnie nowy prototyp klasy Le Mans, który miałby wystartować za rok.

Dome w tym roku nie pojawi się w Le Mans. Rok temu firma startowała modelem S102.5, który był jedynie modyfikacją starszej maszyny. Auto w 24-godzinnym wyścigu Le Mans w barwach Pescarolo zdołało pokonać tylko 203 okrążenia (zwycięzcy zrobili 378 kółek). Na przyszły rok Dome szykuje prototyp S103, który będzie mógł startować w grupie LMP1 i LMP2, w zależności od silnika.

Dome S103

Na chwilę obecną S103 w ogólnym zarysie i koncepcji żyje na ekranach komputerów i jako rzeźba nadwozia w zmniejszonej skali testowane jest w tunelu aerodynamicznym. Firma zamierza informować o postępie prac na swoich stronach i w mediach społecznościowych, a samochód ma być gotowy na przyszły sezon, w którym do wyścigu Le Mans wraca również Porsche.

Dome Isaku

Drugi projekt to sportowe, drogowe auto Isaku (ostateczna nazwa ma być inna), hobbystyczne przedsięwzięcie Minoru Hayashi'ego, założyciela firmy, który swój pierwszy samochód na bazie Hondy zbudował prawie sześć dekad temu. Hayashi wspomina swoją młodość i wrażenie, jakie wywarł na nim Lotus 7 - chce dla siebie stworzyć coś podobnego, bez planów na produkcję.

Dome Zero

Dome Isaku, mające powstać w co najwyżej dwóch egzemplarzach, ma mieścić dwie osoby, mierzyć 4,27 metrów długości, 192 centymetry szerokości i mieć 2,7-metrowy rozstaw osi. Pojazd miałby waży około 900 kilogramów, bazować na karbonowym kadłubie i być napędzany silnikiem V6. Premiera auta planowana jest na rok 2015.

Dome Zero

Samochody osobowe nie są dla Dome nowością, ale firma nigdy nie miała do nich szczęścia. Pierwszy z nich pokazano w 1978 roku. Był to słynny prototyp Dome Zero, jeden z pierwszych, jeśli nie pierwszy supersamochodów z Japonii z silnikiem umieszczonym centralnie. Sercem auta była 6-cylindrowa jednostka Nissana o pojemności 2,8 litrów, która produkowała 145 koni mechanicznych. Mimo chęci do produkcji auta nie doszło, a na drodze stanęły przede wszystkim japońskie przepisy.

Jiotto Caspita

Podeście numer dwa miało miejsce pod koniec lat osiemdziesiątych w postaci supercoupe Jiotto Caspita. Auto było napędzane centralnie umieszczonym, 3,5-litrowym silnikiem Motori Moderni typu boxer o 12 cylindrach rodem prosto z Formuły 1. Motor rozwijał około 450 KM, co przy masie własnej około 1100 kilogramów pozwalało na rozpędzenie się do 100 km/h w czasie 4,7 sekund i osiągnięcie prędkości maksymalnej rzędu 320 km/h.

Jiotto Caspita

W roku 1990 jednostkę napędową wymieniono w prototypie na motor Judd V10, który wydzielał prawie 585 koni mechanicznych i sięgał korzeniami także do Formuły 1. W takim wydaniu maszyna mogła rozwijać 100 km/h w czasie tylko 3,4 sekund i rozpędzić się do co najmniej 345 kilometrów na godzinę. Załamanie rynku na początku lat dziewięćdziesiątych sprawiło, że samochód nigdy nie wszedł do produkcji seryjnej.

Skomentuj na forumUdostępnij