6 Hours of Nürburgring - Domena miejscowych
Niecałe cztery tygodnie po 24-godzinnym wyścigu Le Mans, najdłuższej i najważniejszej eliminacji w roku, puchar World Endurance Championship skręcił w stronę Niemiec. Czwartą z dziewięciu eliminacji w trwającym obecnie sezonie był 6-godzinny wyścig na pętli Nürburgring, który miał miejsce w minioną niedzielę.
Z dwóch pierwszych eliminacji w tym roku, 6-godzinnych wyścigów na Silverstone i Spa-Francorchamps, zwycięsko wyszła Toyota. W nieprzewidywalnym Le Mans, w którym w pewnym momencie na prowadzeniu nie było żadnego z fabrycznych samochodów LMP1, po raz trzeci z rzędu wygrało Porsche. Zwycięstwo w podwójnie punktowanym wyścigu pozwoliło marce objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej konstruktorów oraz kierowców. Na Nürburgringu zespół pojawił się po raz pierwszy z nowym pakietem aerodynamicznym (drugim i ostatnim dopuszczanym w tym roku przez przepisy), nastawionym na zwiększony docisk, który nie był priorytetem w Le Mans.
Na kombinację zakrętów pokonywanych z niskimi i średnimi prędkościami pakietem aerodynamicznym ze zwiększonym dociskiem przygotowała sie również Toyota, która zestaw ten wykorzystywała już na Silverstone oraz Spa. Kierowcy japońskiej marki wywalczyli na Nürburgringu pole position z czasem 1 minuty i 38,118 sekund, aż o 1,33 sekundy lepszym od zeszłorocznego pole position Audi. Po klęsce w Le Mans - dwie sztuki TS050 nie dojechały do mety, trzecia po awariach osiągnęła dopiero ósme miejsce w generalce - zespół stawiał sobie jasny cel: dwa samochody na podium, na które na Nürburgringu jeszcze nigdy nie dojechał. Za Toyotą na starcie ustawiły się dwa samochody Porsche, a druga kierowcy drugiej Toyoty wywalczyli w klasyfikacjach czwarte miejsce startowe.
W tym roku Nürburgring pozostał dla Toyoty bezlitosny. Już na okrążeniu formacyjnym do lotnego startu ze stawki wykruszyła się Toyota z miejsca czwartego, w której zawiodła pompa paliwa. Samochód udało się naprawić ze stratą kilku minut i pięciu okrążeń, które na mecie udało zamienić się na czwarte miejsce. Toyota z pole position prowadziła w pierwszej fazie wyścigu i wykręciła w jego trakcie najszybsze okrążenie (1 minuta i 40,633 sekund). W drugiej godzinie wyścigu maszyna straciła prowadzenie, ale w trzeciej traciła tylko około dwie sekundy do lidera. Potem okazało się, że pakiet aerodynamiczny nie służy dobrze żadnej z TS050. Conway, Kobayashi i Lopez dojechali do mety na trzecim miejscu ze stratą prawie 65 sekund do zwycięzcy. To najlepszy wynik Toyoty na Nürburgringu (wcześniej były to piąte miejsca w sezonie 2015 i 2016).
Niedzielny wyścig należał do Porsche. Zespół w składzie Jani, Lotterer i Tandy prowadził przez 100 z 204 okrążeń i zameldował się na mecie na miejscu drugim ze stratą zaledwie 1,6 sekundy do zwycięzców (auto pod koniec wyścigi celowo przytrzymano w boxach przez kilkadziesiąt sekund aby oddać prowadzenie w ręce liderów klasyfikacji generalnej kierowców). Po sześciu godzinach wygraną w kieszeni mieli Bernhard, Bamber i Hartley (Bernhard i Hartley wygrali tu również w roku 2015 i 2016, kiedy to jeździli razem z Webberem). Było to drugie zwycięstwo Porsche w tym roku i piętnasta wygrana marki w World Endurance Championship od czasu debiutu w LMP1 w sezonie 2014. Porsche zaliczyło również swoje najlepsze występy w grupach GTE. W klasie LM GTE Pro nowe 911 RSR dojechały na miejscach drugim i trzecim, a w grupie LM GTE Am zwyciężyło 911 RSR poprzedniej generacji w barwach Dempsey Proton Racing.
W grupie prototypów LMP2 zwycięską formę po zajęciu drugiego i trzeciego miejsca w Le Mans utrzymała formacja Jackie Chan DC Racing. Pierwsze miejsce w klasie i piąte w generalce zdobyli Tung, Jarvis i Laurent przed zespołami Vaillante Rebellion i Signatech Alpine Matmut. W grupie LM GTE Pro triumfował zespół AF Corse w Ferrari 488 GTE w składzie Calado i Pier Guidi. Jedyne prywatne LMP1, samochód ekipy Bykolles Racing Team ukończył eliminację dopiero na miejscu 14, dokładnie za wszystkimi LMP2 i przed wszystkimi GTE. Do mety nie dojechały tylko dwa samochody: Ligier w barwach Tockwith Motorsports, który odpadł kilkanaście minut przed końcem oraz Alpine, które odpadło po dwóch godzinach.
Po czterech wyścigach Porsche oraz Bernhard, Bamber i Hartley umocnili się na pozycjach liderów w klasyfikacji generalnej konstruktorów i kierowców. W osłabionej grupie fabrycznych LMP1 z hybrydowymi układami napędowymi, z której w ubiegłym roku wycofało się Audi, rywalizuje obecnie tylko Porsche i Toyota. Czy tak będzie również w przyszłym sezonie? Nie jest to takie oczywiste. Przed wyścigiem na Nürburgringu zrobiło się głośno od spekulacji na temat Porsche, według których marka miałaby się zainteresować Formułą 1 i opuścić WEC już w tym roku. Ze strony Porsche padła jedynie informacja, że decyzja odnośnie przyszłości firmy w LMP1 zapadnie przed końcem tego miesiąca.
Toyota według ostatnich zapewnień ma w planach starty w LMP1 co najmniej do sezonu 2019 włącznie. Odejście Porsche mogłoby to zmienić - w przypadku braku konkurencji udział Toyoty traci na sensie. Czy w LMP1 mógłby pojawić się ktoś inny? Na razie nie ma zainteresowanych... o ile nie mówimy o prywatnych LMP1, wśród których obowiązują wyłącznie silniki spalinowe bez skomplikowanych układów elektrycznych i napędu na obie osie. W tej grupie już w przyszłym roku miałaby pojawić się zupełnie nowa maszyna Ginetty, sprzedaż własnych podwozi planuje ByKolles, po kilku latach starań sprzedażą pierwszych podwozi pochwalił się niedawno Perrinn, a nad kolejnym wozem ma pracować Dallara w spółce z rosyjskim BR Engineering. A na kolejne starcie w World Endurance Championship, 6-godzinny wyścig w Meksyku, musimy czekać do trzeciego września.
Źródło/zdjęcia: fiawec.com, motorsport.com FIA WEC 2017 na forumSubskrybuj kanał RSS aktualnościSkomentuj na forum