Aktualności
23.04.2024

6 godzin Imola Podane schłodzone

Długodystansowe, wyścigowe mistrzostwa świata w swoim dwunastym sezonie odwiedziły po raz pierwszy w historii tor Imola we Włoszech. Drugą rundą WEC z tegorocznych ośmiu był niedzielny, 6-godzinny wyścig, w którym największy apetyt na sukces miały oczywiście włoskie marki: Ferrari, Lamborghini oraz Isotta Fraschini.

Sześciogodzinny wyścig na torze Autodromo Internazionale Enzo e Dino Ferrari, znanym powszechnie jako Imola, miał miejsce pierwszy i ostatni raz w sezonie 2011, kiedy to należał do pucharów Intercontinental Le Mans Cup i Le Mans Series. W tym roku pojawił się w kalendarzu World Endurance Championship, z którego w związku z przebudową wypadła chwilowo Monza. Na liście startowej drugiej rundy WEC znalazło się dziewiętnaście hybrydowych prototypów klasy Hypercar i osiemnaście samochodów bazujących na autach produkowanych seryjnie w grupie LMGT3. W grupie Hypercar zadebiutował nowy Peugeot 9X8 drugiej generacji (zmieniony rozmiar ogumienia, nowa karoseria i aerodynamika, poprawki w obrębie układu napędowego, nowe malowanie i wiele innych), który zastąpił poprzednika słynącego z nietypowej koncepcji pozbawionej tylnego skrzydła.

Zdjęcie 6 godzin Imola

W ramach Balance of Performance względem pierwszej rundy mistrzostw świata, która miała miejsce w Katarze, zwiększono maksymalną moc i zmniejszono minimalną masę dla każdego samochodu, który startował poprzednio. Najbardziej odchudzono Ferrari (z 1075 do 1041 kilogramów) oraz Toyotę (z 1089 do 1060 kilogramów). Największy zastrzyk mocy dostał Cadillac (z 499 do 517 kilowatów) oraz Lamborghini (z 502 do 514 kilowatogodzin). Peugeot jako nowy samochód dostał maksimum 510 kW i minimum 1061 kilogramów. Każda z hybryd typu Le Mans Hypercar z napędem obu osi - Ferrari, Isotta Fraschini, Peugeot i Toyota - może teraz używać napędu przedniej osi dopiero od prędkości co najmniej 190 km/h (pozostałe maszyny to hybrydy typu Le Mans Daytona h z napędem tylko tylnej osi). Po zaaplikowaniu BoP najlepszym stosunkiem mocy do masy mógł pochwalić się Cadillac - 682 KM na tonę. Najgorszym Peugeot - 654 KM na tonę.

Zdjęcie 6 godzin Imola

W treningach na Imoli na czołowych pozycjach plasowały się prototypy Ferrari, BMW oraz Porsche, a wśród LMGT3 przodowały Chevrolety, Ferrari i Aston Martin. Kwalifikacje Hypercarów zdominowało Ferrari: na pole position usadowiła się fabryczna maszyna #50 (Fuoco, Molina, Nielsen), za nią prywatne #83 ekipy AF Corse z Kubicą, trzecie znalazło się drugie fabryczne Ferrari. Dalej: dwa fabryczne Porsche, Toyota, BMW, Toyota oraz dwa prywatne Porsche. Nowe Peugeoty nie załapały się na pierwszą dziesiątkę, poza którą znalazły się również oba auta Alpine i oba BMW. Pole position w grupie LMP3 po sesji Hyperpole zdobył zespół Manthey PureRxcing w samochodzie Porsche (Malykhin, Sturm, Bachler). Tuż za nim wylądował skład Heart of Racing Team z samochodem Aston Martina oraz dwie maszyny BMW w barwach Team WRT (na miejscu trzecim zespół z Valentino Rossi'm w składzie).

Zdjęcie 6 godzin Imola

Już na starcie niedzielnego wyścigu doszło do wypadków. Najpierw zadymiło się w klasie LMGT3, a chwilę później w jednej chwili ucierpiały prototypy marek Alpine, BMW, Cadillac, Isotta Fraschini oraz Peugeot (cały incydent zainicjował kierowca francuskiej marki)! Dla Alpine #36 oraz BMW #15 oznaczało to dłuższe naprawy i stratę kilku okrążeń. Alpine #35 spadło między samochody niższej klasy, po dwukrotnej wizycie u mechaników okrążenie stracił Peugeot #94. W pierwszych minutach wyścigu w garażu po awarii elektroniki po uderzeniu przez inny samochód wylądowało różowe Lamborghini żeńskiego zespołu Iron Dames, który startował z miejsca piątego w klasie LMGT3. W pierwszej godzinie prototypy Ferrari na trzech pierwszych miejscach miały kaprysy: Kubica zgłaszał, że silnik nie trzyma odpowiednio wysokich temperatur, a jedno z fabrycznych aut miało kłopoty z hamulcami i systemem odzyskiwania energii. Na podium w grupie Hypercar spoglądała Toyota #7, przez którą cały czas znajdowało się Porsche #6.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Po 30 minut ścigania problemy ze skrzynią biegów miał nowy Peugeot #93, udało się je rozwiązać bez zatrzymywania samochodu. Po pierwszych pit stopach Porsche #6 przesunęło się na miejsce drugie, a Toyota #7 wskoczyła na miejsce trzecie. Ferrari #83 spadło na miejsce czwarte, Ferrari #50 na piąte, na prowadzeniu jechało Ferrari #51. Między czołówką zaczęła się gra w optymalne zużycie ogumienia oraz paliwa. W drugiej godzinie wyścigu Ferrari #83 dorobiło się kary przejazdu przez aleję serwisową za przewinienie Kubicy pod żółtymi flagami, po której spadło pod koniec pierwszej dziesiątki. Z wyścigu odpadł zespół Iron Dames. Pod koniec drugiej godziny Isotta Fraschini po wyjeździe z pitów na zimnych ogumieniu zaliczyła kilka bolesnych wizyt poza granicami toru. Po drugim pit stopie Toyota #8 awansowała w końcu przed uplasowanym wcześniej tuż przed nią Porsche #6 i znalazła się efektywnie na miejscu drugim.

Zdjęcie 6 godzin Imola

W trzeciej godzinie w grupie LMGT3 trwała dezintegracja jednego z Fordów Mustangów, który na początku wyścigu stracił dyfuzor. Tym razem... ponownie odpadł mu dyfuzor, a wszyscy czekali ciągle na tradycyjną utratę pokrywy bagażnika, co miało miejsce w poprzednich występach auta. W klasie LMGT3 cały czas prowadziła maszyna Manthey PureRxcing, za którą goniły zespoły w samochodach BMW i Ferrari. W wyścigu w grupie Hypercar prowadziło Ferrari #51 przed Ferrari #50, które wskoczyło na drugie miejsce po zostawieniu coraz bardziej zużytych opon na kolejny stint, i Toyotą #7. Z toru wypadło Porsche #12 zespołu Hertz Jota, które spadło poza pierwszą dziesiątkę i zaczęło się skarżyć na ciśnienie oleju. Po 2,5 godzinach ścigania z sześciu na radarach pojawiły się deszczowe chmury, które miały obrany kierunek na tor. Zdania odnośnie tego czy będzie padać, czy nie, a nawet czy już pada, czy jeszcze nie, były podzielone.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Pod koniec trzeciej godziny z pomocą dublowanych LMGT3 i zimnego ogumienia doszło do walki o prowadzenie między dwoma fabrycznymi samochodami Ferrari! Walkę z pierwszego rzędu obserwował zdublowany prototyp Lamborghini. Prowadzenie utrzymał Calado w Ferrari #51. W pierwszych kilkunastu minutach czwartej godziny Ferrari #50 znalazło się pod presją Toyoty #7, a dystans między tą dwójką podtrzymywały dublowane samochody niższej klasy. Nad torem zbierały się coraz ciemniejsze chmury i na sile przybierał wiatr. Miejscami zaczęło kropić, ale nic poza tym. Dwie godziny i jakieś 35 minut do końca wyścigu: deszcz nie może zdecydować się czy będzie padać, czy jednak nie, na barierkach ponownie ląduje poobijana już wcześniej z każdej strony Isotta Fraschini. Tym razem nie wróci na tor o własnych siłach. FCY. Po zdjęciu żółtych flag De Vries w Toyocie #7 wykazuje się piorunującą reakcją, wyprzedza Molinę w Ferrari #51 i obejmuje prowadzenie!

Zdjęcie 6 godzin Imola

Po chwil między pierwszą dwójką pojawia się zdublowany prototyp Porsche #12, który dublując samochód LMGT3 traci przyczepność, leci bokiem tuż za liderem i zatrzymuje się dopiero pod samymi barierkami. W tym czasie z toru kilka razy wylatuje Peugeot #94, u którego w końcu nie wytrzymuje opona na przedniej osi. Tor zostaje usiany odłamkami, kolejna neutralizacja: wirtualny samochód bezpieczeństwa, a później prawdziwy samochód bezpieczeństwa. Toyota zostaje na torze na prowadzeniu, na pit stop zjeżdżają fabryczne prototypy Ferrari i druga Toyota. Lider zjeżdża na pit stop kilka minut później, nadal pod VSC. Dwie godziny i dwadzieścia minut do końca: tor jest oficjalnie mokry, wszyscy mają obowiązek włączenia deszczowych świateł, ale na razie nie ma większych powodów na porzucenie ogumienia slick. Na trybunach jest coraz więcej parasoli, ale wygląda na to, że nad Imolę nie nadciągają większe opady deszczu. Na niektórych zakrętach jest już bardzo mokro.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Samochód bezpieczeństwa opuścił tor pod koniec czwartej godziny. Na zmrożonych slickach poza torem po raz kolejny znalazła się Isotta Fraschini, w której ślady poszedł jeden z Peugeotów, który przeleciał przez żwir i trawę. Toyota #7 straciła prowadzenie na rzecz Ferrari #50... i miała tak duże problemy z przyczepnością, że przyblokowała kilka LMGT3. Samochody LMGT3 wyprzedzały również prowadzące Ferrari! Lider został na torze, a na pit stop zjechała Toyota, w której ślady poszły dwa Porsche: przesiadka na ogumienie deszczowe. Opony zmieniła również druga Toyota. Dwójka fabrycznych Ferrari miała inne zdanie odnośnie pogody: została na torze na slickach, które miały wrócić do życia po spodziewanym przejściu opadów. Deszcz nie ustępował, a Ferrari #50 i #51 były molestowane przez kolejne samochody niższej klasy. Na początku piątej godziny Ferrari zdecydowało się na pit stop, ale Calado za kierownicą maszyny #51 był innego zdania - slicki nadal pracowały znośnie. Ferrari zostają na torze. Prognoza pogody? Deszcz ma przybrać na sile, jeśli to się sprawdzi - slicki to zła opcja. Tymczasem deszczowe ogumienie sprawdzało się tak naprawdę tylko w jednym sektorze. Na wilgotnym torze trwała walka między dwoma BMW o miejsce drugie w LMGT3.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Po kilku minutach wątpliwości na pit stop zjechały oba fabryczne prototypy Ferrari oraz prywatna sztuka, które przesiadły się na ogumienie deszczowe. Na prowadzenie wyszła Toyota #7 przed Porsche #6 oraz Toyotą #8. Samochody Ferrari spadły na miejsca od szóstego do ósmego i niewiele brakowało im do utraty całego okrążenia względem lidera. Czwarte było BMW #20. Na mokrym torze przyczepność stracił prototyp BMW #15, który zatrzymał się na żwirowym poboczu: kolejne FCY. Mokra Imola nie rozpieszczała i kilkadziesiąt minut później w żwirze znalazło się prywatne Porsche #99, sponsorowane między innymi przez F.A.T. International, któremu trzeba było pomóc w powrocie na asfalt: FCY po raz kolejny. Prototypy miały cały czas problem z utrzymaniem się na torze, pobocza zwiedzały BMW i Alpine. Po utknięciu Alpine #35 w żwirze aktywowano kolejne FCY. Ferrari #83 na miejscu ósmym było wtedy już zdublowane przez lidera. Dwa fabryczne Ferrari trzymały się blisko siebie na miejscach szóstym i siódmym i z trudem dublowały LMGT3. Nadal nie było mowy o powrocie na slicki.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Pod koniec piątej godziny wyścigu pierwsze LMGT3 wróciły na slicki, ale było na to za wcześnie - deszcz jeszcze nie odpuścił. Ferrari #51 po swoim kolejnym pit stopie wróciło na tor na dotychczasowym ogumieniu deszczowym, zatrzymywało się tylko na tankowanie. W tym czasie trwała walka między Toyotą #8, BMW #20 oraz Porsche #6 o miejsce trzecie. Po pit stopie Toyota #8 wróciła na tor na slickach. W jej ślady poszła również druga Toyota. Efekt: #8 bez przyczepności, przelatuje poza torem, spada na miejsce dziewiąte! Toyotę wyprzedza wkrótce Peugeot #93. Poza torem zatrzymuje się Porsche #99, które wyzionęło ducha. Na początku ostatniej godziny na slicki przesiada się również Porsche #6. Porsche #99 nie wraca do żywych: FCY, to popsuje humor wszystkim na niedogrzanych slickach, które jeszcze bardziej stracą temperaturę. Kolejnym prototypem, który leciał poboczem zostało BMW #20. Po pięciu godzinach wyścig u mechaników zakończyło prywatne Porsche #99 zespołu Proton Competition.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Po pit stopie Ferrari #50 na prowadzenie wróciła Toyota #7 przed Porsche #6 i Ferrari #51 na zużytych oponach deszczowych. Tymczasem nad Imolą ponownie zaczęło delikatnie padać, a tor był miejscami nadal mokry. Ferrari #50 po powrocie na tor na slickach zajmowało miejsce szóste za Toyotą #8 oraz Porsche #5... i po raz kolejny sprawiało problemy dużo szybszym w tym momencie samochodom LMGT3, którym przewodziły dwie maszyny marki BMW. Po pit stopie Ferrari #51 przesiadło się na slicki i spadło na miejsce ósme, na miejsce trzecie awansowało Porsche #5. Na czterdzieści minut przed końcem Toyota #7 musiała przedstawić się w tryb jak największego oszczędzania paliwa i energii, o ile nie chce zatrzymywać się jeszcze raz. Porsche #6 na miejscu drugim ze stratą kilkunastu sekund otrzymało karę doliczenia pięciu sekund za wyprzedzanie pod żółtymi flagami. Prototypy na miejscu drugim i trzecim były w dużo lepszej sytuacji energetycznej, niż obie Toyoty. Energii pod dostatkiem miały oba fabryczne prototypy Ferrari.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Walkę o wygraną między BMW w grupie LMGT3 rozstrzygnęła kara przejazdu przez aleję serwisową dla samochodu #46 za naruszenie procedur podczas VSC. Ferrari #51 straciło siódmą pozycję na rzecz Ferrari #83. Na pół godziny przed końcem o jeździe po mokrym można było zapomnieć, o ile nie wpadniemy poza wyjeżdżoną, suchą linię. Ostatnie dwadzieścia pięć minut: czy Toyocie wystarczy paliwa, czy dogoni ją Porsche, czy fabryczne Ferrari zdobędzie jeszcze pozycje po ewentualnych pit stopach rywali? Komunikat z garażu: zużycie paliwa w Toyocie #7 jest już pod kontrolą. Porsche #6 ma tylko trzy sekundy straty, które topnieją z każdym kółkiem. BMW #20 dostaje karę przejazdu przez aleję serwisową za nieprzepisowy pit stop. Dwadzieścia minut do końca: Estre w Porsche #6, na którym ciąży kara doliczenia pięciu sekund, jest dwie sekundy za Kobayashi'm w Toyocie #7, a po trudnościach z dublowaniem już tylko niecałą sekundę! W ostatnich minutach jest gorąco, ale Toyota nie oddaje prowadzenia. Co innego z drugą Toyotą: na ostatnim okrążeniu po błędzie traci miejsce na rzecz Ferrari.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Sześciogodzinny wyścig na Imoli zakończył się po 205 okrążeniach zwycięstwem załogi Toyoty GR010 Hybrid #7 w składzie Kamui Kobayashi, Mike Conway i Nyck de Vries. Kolejne pozycje na podium zajęły załogi Porsche: na miejscu drugim Estre, Lotterer i Vanthoor w samochodzie #5 ze stratą ponad siedmiu sekund (zwycięzcy pierwszej rundy WEC w Katarze), na miejscu trzecim Campbell, Christensen i Makowiecki w samochodzie numer #6 ze stratą niespełna 27 sekund. Kolejne miejsca w pierwszej dziesiątce w grupie Hypercar zajęły zespoły: Ferrari #50, Toyota #8, BMW #20, Ferrari #51, AF Corse w Ferrari #83, Peugeot #9 oraz Cadillac #2. Na ostatnim miejscu do mety dojechało BMW #15 ze stratą ponad 40 okrążeń, które zostało zdyskwalifikowane za nie stawienie się o własnych siłach w parc ferme. Najszybszym okrążeniem w wyścigu popisał się Fuoco w Ferrari: jedna minuta i 31,794 sekundy. Najszybszy w całym wyścigu, jeśli chodzi o prędkość maksymalną, był Kubica w innym Ferrari: 323,4 km/h.

Zdjęcie 6 godzin Imola

W grupie LMGT3 triumfowała załoga Team WRT w samochodzie BMW #31 w składzie Augusto Farfus, Darren Leung i Sean Gelael, która pokonała 187 okrążeń. Na miejscu drugim ze stratą prawie 23 sekund znalazł się drugi samochód Team WRT, BMW #46 (Al Harthy, Rossi i Martin). Podium zamknęło Manthey PureRxcing z Porsche #92 ze stratą jednego okrążenia (Malykhin, Sturm i Bachler). W pierwszej dziesiątce, licząc od miejsca czwartego, znalazły się również zespoły: Vista AF Corse w Ferrari #55 z najszybszym okrążeniem wyścigu, Heart of Racing Team w Aston Martinie #27, United Autosports w McLarenie #95, dwie formacje TF Sport w Corvette #81 i Corvette #82, Proton Competition z Fordem #77 oraz D'Station Racing z Aston Martinem #777. Poza punktami znalazły się marki Lamborghini i Lexus. Do mety nie dojechało jedno Lamborghini i jeden Ford.

Zdjęcie 6 godzin Imola

Po dwóch wyścigach z ośmiu w klasyfikacji generalnej kierowców Hypercar prowadzą Lotterer, Estre i Vanthoor, a tabelę konstruktorów otwiera Porsche przed Toyotą i Ferrari. Swoje pierwsze punkty na Imoli zdobył Peugeot i Cadillac. Klasyfikację drużynową Hypercar, przeznaczoną dla zespołów prywatnych, otwiera Hertz Team Jota z jednym punktem przewagi nad AF Corse. W tabeli kierowców LMGT3 z dużą przewagą prowadzą Malykhin, Sturm i Bachler, a w klasyfikacji drużynowej przoduje Manthey PureRxcing. Kolejnym przystankiem World Endurance Championship i próbą generalną przed 24-godzinnym Le Mans będzie 6-godzinny wyścig na torze Spa-Francorchamps w Belgii w dniu jedenastym maja, już za niecałe trzy tygodnie.

Skomentuj na forumUdostępnij