Aktualności
21.05.2014

Porsche w 24h Le Mans Dziesięć magicznych chwil

Już piętnastego czerwca ostatecznie zakończy się okres próbny dla Porsche 919 Hybrid. Najbardziej zaawansowana technicznie, wyścigowa maszyna w historii niemieckiej marki stanie wtedy na starcie 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Wyścigu, który w dotychczasowej historii samochody Porsche wygrały rekordową liczbę szesnastu razy.

919 Hybrid z dwoma układami odzyskiwania energii oraz z 2-litrowym, benzynowym silnikiem V4 z turbosprężarką o mocy około 500 KM spotkało się z konkurencją Audi i Toyoty dwa razy. W 6-godzinnym wyścigu na pętli Silversone auto pozwoliło na zajęcie trzeciego miejsca, a w 6-godzinnych zmaganiach na Spa-Francorchamps osiągnęło linię mety na miejscach 4 i 23. W obu przypadkach Porsche zmagało się z problemami technicznymi, które miały wyeliminować majowe, liczące 6009 kilometrów testy na hiszpańskim torze Aragon.

Porsche 911 Hybrid

W 24-godzinnym wyścigu Le Mans marka wystawi dwa egzemplarze, które poprowadzą: Romain Dumas, Neel Jani i Marc Lieb, a w drugim zespole Timo Bernhard, Brendon Hartley i Mark Webber. Celem jest oczywiście miejsce pierwsze, na którym Porsche znalazło się ostatni raz w 1998 roku z modelem 911 GT1 (drugi egzemplarz zajął drugie miejsce). Dziś jednak marka łapie głębszy oddech i sięga do swojej historii po dziesięć magicznych momentów ze swoich startów w Le Mans, o których mówią jej kierowcy i najwyżej postawieni pracownicy. Oto one:

Jacky Ickx

Jacky Ickx (urodzony 01.01.1945 w Brukseli, Belgia, sześć wygranych w Le Mans, w tym cztery za kierownicą Porsche): "Po trzech godzinach jazdy myśleliśmy, że jesteśmy na przegranej pozycji. Moje Porsche 936 odpadło i dołączyłem do Jurgena Bartha i Hurley'a Haywooda. Ale i oni mieli problemy. Byliśmy na 42 miejscu. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć w to, co miało miejsce później. Czysta euforia. Całą noc przejechałem na pełnej prędkości, zawsze na granicy przyczepności. W deszczu i we mgle. Byłem coraz szybszy i szybszy. Miejsce 42, 35, 28, 20, dziewiąte, szóste, piąte. Zaczęliśmy czuć, że możemy sięgnąć po niewyobrażalne. Barth i Haywood pojechali szybciej, niż zwykle, niewiarygodną pracę wykonali także mechanicy. W ogóle nie czułem zmęczenia. Objęliśmy prowadzenie. W niedzielę rano zostały ze mnie zwłoki. Ostatecznie Barth przejechał linię mety na pięciu cylindrach. Ja nie byłbym w stanie. O wielu wyścigach można opowiedzieć wiele wspaniałych historii. Ale rok 1977 wybija się ponad wszystkie. To było coś, czego doświadcza się raz w życiu. Wyścigi jak ten zbudowały legendę Porsche."

Hans Herrmann

Hans Herrmann (urodzony 23.02.1928 w Stuttgarcie, Niemcy, wygrana na pokładzie Porsche w 1970 roku): "W roku 1969 przegrałem z Jacky'm Ickxem, kiedy to przez ostatnie półtorej godziny wyprzedzaliśmy jeden drugiego po kilka razy na każdym okrążeniu. W roku 1970 Ferdinand Piech zagwarantował nam szanse na wygraną z jeszcze mocniejszym silnikiem. Zwycięstwo w zaledwie rok po przegranej o włos było, oczywiście, czymś bardzo wyjątkowym. To była pierwsza wygrana Porsche w klasyfikacji generalnej i mój ostatni wyścig. Ogłosiłem zakończenie kariery niedługo po nim. Obiecałem to mojej żonie. Zaczęła na mnie naciskać rok albo dwa lata wcześniej z powodu wielu przyjaciół, których straciliśmy. Sam byłem z resztą o tym przekonany: moje szczęście w końcu także się wyczerpie. Wszystko to sprawiło, że rok 1970 był bardzo poruszający. Nie pamiętam czy uroniłem jakieś łzy czy nie. Ale z pewnością uronić mogłem - jestem dość uczuciowy."

Richard Attwood

Richard Attwood (urodzony 04.04.1940 w Wolverhampton, Wielka Brytania, zwycięzca w Porsche w 1970 roku): "Wygraliśmy w dziwnych okolicznościach. W lutym Helmuth Bott, który był wtedy członkiem rady rozwojowej, spytał mnie o samochód na 24-godzinny wyścig Le Mans. Powiedziałem mu trzy rzeczy. Po pierwsze, chcę 4,5-litrowy, 12-cylindrowy silnik zamiast 5-litrowego, który uważałem za mniej niezawodny. Po drugie, chcę krótką wersję 917, ponieważ długa była zbyt nerwowa. I po trzecie, chcę być w parze z Hansem Herrmannem, który doskonale wiedział jak obchodzić się z samochodem i swoim organizmem w czasie tak długiego wyścigu. Dostałem to wszystko. Po czym w kwalifikacjach znaleźliśmy się na 15 miejscu. W tamtej chwili myślałem, że popełniłem największy błąd w mojej karierze. Nie mielibyśmy żadnych szans wobec 5-litrówek. Wyraźnie byliśmy w tyle i mogliśmy liczyć tylko na to, że samochody na prowadzeniu będą miały problemy. I tak właśnie było."

Peter Falk

Peter Falk (urodzony 27.11.1932 w Atenach, Grecja, dyrektor wyścigowy Porsche przy okazji siedmiu wygranych): "W roku 1987 chcieliśmy wystawić do Le Mans trzy samochody, jak zwykle, i zbudowaliśmy czwartą, zapasową sztukę 962. W tamtych czasach było normalne, że kierowcy przed udaniem się do Francji testowali wszystkie samochody w Weissach. Stuck uszkodził jedną z maszyn do tego stopnia, że nie można było mówić o jej naprawie. Zostały tym samym tylko trzy. Z nimi zjawiliśmy się w Le Mans. W jednej z sesji treningowych Price Cobb miał poważny wypadek. Zostały nam dwa samochody. Właśnie z nimi przystąpiliśmy do wyścigu. Po niecałej godzinie do mechaników zjechał Jochen Mass. Silnik zdechł. Chyba przepalił się tłok. A więc został jeden samochód... Do końca zostały 23 godziny, prawie cały wyścig, a my mieliśmy tylko jedną sztukę 962, którą prowadzili Stuck, Derek Bell i Al Holbert. Sytacja była wyjątkowo wyczerpująca i śmieszna dla mnie jako dyrektora i dla całego zespołu: co czekało nas z tylko jednym samochodem? Poszło całkiem nieźle. Wygraliśmy."

Norbert Singer

Norbert Singer (urodzony 16.11.1939 w Eger, Kraj Sudecki, kierownik projektu przy okazji dziewięciu wygranych): "Zgarnięcie całego podium to wspaniała chwila. Podchodząc do wyścigu byłem bardzo ostrożny. Model 956 był całkowicie nowym samochodem. Nie możesz pokazywać się w każdym wyścigu z okrzykiem, że jedziesz po wygraną. Musisz dostrzec każdy szczegół - przetrwanie 24 godzin nie jest łatwym zadaniem. Ta wygrana była idealna i w pewnym sensie niespodziewana. Podeszliśmy do naszej pracy bardzo poważnie. Kilka lat wcześniej popełniliśmy błąd. W roku 1979 z Porsche był nadal Ernst Fuhrmann, który wyszedł do naszego zespołu inżynierów z zapytaniem o start w Le Mans, w którym nie miało być dla nas konkurencji. Mieliśmy tylko się pokazać i zgarnąć z łatwością pierwsze miejsce. Żaden z naszych samochodów nie dojechał nawet do mety - przegraliśmy nawet bez konkurencji. Tak łatwo potknąć się o własne nogi. Po tym doświadczeniu naprawdę cieszyłem się z wygranej w 1982 roku. 956 poszedł po tym od razu do muzeum. To ten zawieszony pod sufitem."

Gijs van Lennep

Gijs van Lennep (urodzony 16.03.1942 w Bloemendaal, Holandia, wygrana za kierownicą Porsche w 1971 i 1976 roku): "Moja pierwsza wygrana w klasyfikacji generalnej była, oczywiście, czymś niezapomnianym. Helmut Marko i ja prowadziliśmy Porsche 917K. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że ten egzemplarz zbudowano na magnezowej ramie. Zespół nie chciał nam dokładać niepotrzebnych zmartwień. Le Mans jest wyjątkowe i emocjonujące. Wygranej nie można porównać z niczym innym. Ale bardziej niż wygraną z 1971 roku zapamiętałem coś innego. Nawet teraz obraz ten staje mi od czasu do czasu przed oczami. Była noc i pędziłem po prostej Mulsanne z prędkością ponad 350 km/h. I nagle dostrzegłem pożar. Na torze było rozlane paliwo. Płonął jeden z samochodów niższej klasy, który - na szczęście dla mnie - zdążył zatrzymać się na krawędzi toru, a ja w tym czasie nie musiałem walczyć z nikim o pozycję ani nikogo dublować. Ujrzałem żółte flagi i przejechałem obok wypadku z najniższą prędkością."

Manfred Jantke

Manfred Jantke (urodzony 02.10.1938 w Oppeln, Niemcy, szef oddziału Porsche Sports i PR w latach 1972-1991): "Okolice miejscowości Sarthe z reguły charakteryzuje nieśpieszny tryb życia. I wtedy, raz do roku, zjawiają się tutaj najszybsze samochody świata. Wszystkim dyryguje prędkość, wyzwala emocje, hałas, czuć niebezpieczeństwo. Kierowcy postrzegają to podobnie, także kontrastami. Jako dyrektor wyścigowy często budziłem kierowców, gdy nadchodziła ich kolej. To były wyjątkowe chwile, między każdym z nich były ogromne różnice. Fizycznie najsilniejszy był zdecydowanie Jochen Mass. Naprawdę nigdy nie był zmęczony, prawie nie potrzebował snu. Jakcy Ickx był zawsze gotowy od razu po przebudzeniu. Ale niektórzy ledwo znosili wszystkie trudy i trzeba było siłą wybudzać ich ze snu. Ocknienie następowało dopiero gdy znaleźli się za kierownicą. A w tamtych czasach samochody były niewiarygodnie głośne. To musiało sprawiać wrażenie wylądowania z objęć Abrahama prosto w trybach piekielnej maszyny."

Jurgen Barth

Jurgen Barth (urodzony 10.12.1947 w Thum, Niemcy, wygrana w Porsche w 1977 roku): "Jednym z moich zadań była opieka nad zespołami klientów i odpowiadałem za organizację takich rzeczy, jak zakwaterowanie, wyżywienie, bilety i tym podobne. W tym samym czasie byłem również kierowcą rezerwowym, który zawsze liczył na szansę wystartowania, tak, jak w 1982 roku: Hurley Haywood, który dzielił Porsche 956 z Alem Holbertem, musiał wycofać się z powodu problemów z żołądkiem. To była jego pięta achillesowa. Dowiedziałem się o tym o jedenastej w nocy i od razu wskoczyłem w mój kombinezon. Koledzy żartowali sobie, że specjalnie dosypałem coś do jedzenia Hurley'a, aby samemu wziąć udział w wyścigu. To oczywiście bzdura. W samochodzie mój entuzjazm opadł, ponieważ okazało się, że Hurley i Al byli ode mnie wężsi w biodrach. Ja mieściłem się tylko w poprzek i cały czas przesiadałem się z jednej strony na drugą. Wyścig ukończyliśmy na miejscu trzecim. Na starcie nie miałem w ogóle pojęcia, że się w nim znajdę. W niedzielę stałem na podium."

Rudi Lins

Rudi Lins (urodzony 28.06.1944 w Bludenz, Austria, kierowca wyścigowy Porsche w od 1964 do 1971 roku): "W Le Mans wystartowałem trzy razy, ale w pamięci najbardziej zapadł mi start w 1970 roku. Razem z Helmutem Marko wygraliśmy swoją klasę i index wytrzymałości i ukończyliśmy wyścig na trzecim miejscu w Porsche 908. W nocy lało jak z cebra. Deszcz, deszcz i deszcz przez całe godziny. Nikt, kto tego nie doświadczył nie będzie potrafił sobie nawet wyobrazić jak to jest jechać w takich warunkach w Le Mans. Jeśli chcesz kogoś wyprzedzić, najpierw musisz wjechać w chmurę wody. Nic nie widzisz, nie masz pojęcia co jest za nią. Jeden samochód? Dwa? Przez pewien czas jechaliśmy z Hansem Hermannem w nocy razem. To były pozytywne chwile, ponieważ dobrze wiedzieliśmy kogo mamy obok siebie. Dla mnie i Marko miało także znaczenie to, że mieliśmy samochód bez dachu. Po naszych turach byliśmy całkowicie przemoczeni, jeśli nie z potu to z powodu deszczu. Miałem wtedy 25 lat, byłem taki młody."

Hans-Joachim Stuck

Hans-Joachim Stuck (urodzony 01.01.1951 w Garmisch-Partenkirchen, Niemcy, zwycięzca w Porsche w 1986 i 1987 roku): "Moja najważniejsza chwila w Le Mans trwała dokładnie trzy minuty i 14,8 sekund. Pole position w Porsche 962C, okrążenie idealne. A z powodu późniejszej przebudowy prostej Mulsanne i postawienia szykan, prawdopodobnie rekord na zawsze. Model 962 był najlepszym samochodem wyścigowym, jaki prowadziłem. Brutalna siła i niewiarygodny docisk aerodynamiczny. Siły odśrodkowe były ogromne i nie było wspomagania kierownicy. Musiałeś być silny jak niedźwiedź, a do tego mieć tony odwagi. Miałem tylko jedno podejście do okrążenia z powodu opon. Start, zakręt Dunlopa, lewa, prawa przez Esses. Gdy byłem na Tertre Rouge czułem, gdzie kończy się przyczepność. Ten zakręt jest bardzo ważny dla późniejszej prędkości na prostej Mulsanne, a mi udało się pokonać go idealnie. Pięćdziesiąt sekund z pedałem gazu w podłodze, hamowanie z 360 km/h przed zakrętem Mulsanne i od razu na gaz, najszybciej jak to możliwe. Indianapolis, Arnage, wstążka Porsche, Maison Blanche, szykana Forda i koniec. W ciągu tych trzech minut byłem maksymalnie skoncentrowany. Na Le Mans byłem wtedy tylko ja i Porsche."

Skomentuj na forumUdostępnij