Aktualności
18.12.2015

Camal Ramusa Król jaszczurów

W ubiegłym roku zbankrutowało Gruppo Bertone, jeden z najstarszych i najbardziej znanych, włoskich specjalistów od karoserii samochodowych. Losy marki i jej pozostałości są nadal dość niepewne, ale jej wychowankowie z pewnością nie pozwolą nam szybko o niej zapomnieć. O dawnej świetności Bertone przypomina najnowszy projekt studia Camal.

Działające od blisko siedmiu lat Camal Studio jest przedsięwzięciem Alessandro Camorali'ego i projektantów najmłodszego pokolenia. Najnowszą wizją od turyńskiego zespołu jest model Ramusa, którego nazwa wywodzi się z dialektu z rodzinnego regionu Bertone i oznacza w nim "jaszczurkę". Maszyna reprezentuje egzotyczny segment, z którym mierzyło się już kilka innych konceptów: to pojazd zdefiniowany przez twórców jako hipersuv.

Camal Ramusa

Termin ten oznacza, że mamy do czynienia z samochodem o zwiększonym aż do 25 centymetrów prześwicie, szerokości ponad dwóch metrów i wysokości tylko 130 centymetrów z układem napędowym rozmieszczonym według planu właściwego samochodom sportowym z górnej półki. Silnik spalinowy został umieszczony tu centralnie, napęd ma być przenoszony na wszystkie cztery koła, a kabina ma mieścić tylko dwie osoby. O jakim dokładnie silniku i układzie napędowym mowa? Tu robi się jeszcze ciekawiej...

Camal Ramusa

Camal Studio deklaruje, że coupe Ramusa bazuje na węglowym kadłubie oraz innych komponentach prosto z legendarnego Bugatii EB 110 sprzed ćwierć wieku. Kadłub "pobrano" razem z poczwórnie turbodoładowanym silnikiem V12 o pojemności trzech i pół litrów, który współpracuje z ręczną skrzynią o sześciu biegach i który przekraczał oryginalnie 610 KM. Z przodu miałoby znaleźć się miejsce dla silników elektrycznych, a moc całego układu napędowego miałaby sięgać przeszło 800 koni mechanicznych.

Camal Ramusa

Skąd tak nietypowy pomysł na EB 110? To życzenie właściciela projektu, który również życzyłby sobie w niedalekiej przyszłości wypuszczenie krótkiej serii przeznaczonej do sprzedaży. Czy tego typu pomysł znajdzie swoich zwolenników? To może być trudne. Włoskie zakłady Bugatti, a później niemiecki Dauer zbudowały tylko około 150 egzemplarzy EB 110, a niewykorzystane podwozia i inne części na potrzeby zbudowania własnego modelu lub serwisowania EB 110 przejęły później zakłady B.Engineering i Toscana Motors. Być może tajemniczy klient Camal Studio dotarł właśnie do tych zbiorów...

Skomentuj na forumUdostępnij