24 Heures du Mans - Doba do startu
Już jutro po południu po raz osiemdziesiąty czwarty rozpocznie się 24-godzinny wyścig Le Mans, w którym po raz pierwszy w roli obrońców wygranej wystąpią w tym stuleciu fabryczne zespoły marki Porsche. Dokładnie o północy w czwartek po ostatniej z trzech sesji kwalifikacyjnych ustalono kolejność samochodów czterech klas na starcie.
Pod wieloma względami Le Mans nie będzie podobne w tym roku do żadnego z poprzednich, a inne względy sprawią, że będziemy niejednokrotnie sięgać do 93-letniej historii wyścigu. Po przebudowie garaży na Circuit de la Sarthe, która miała miejsce w ostatnich miesiącach, na tor wyjedzie nie 56, ale rekordowa liczba 60 załóg. Tylko 9 z nich ruszy maszynami klasy LMP1, która w stosunku do roku ubiegłego skurczyła się aż o pięć samochodów. W tym roku nie ma Nissana, który po klapie projektu nietypowego GT-R LM Nismo całkowicie wycofał się z LMP1, a Audi i Porsche w ramach oszczędności wystawią nie po trzy ale tylko po dwa hybrydowe prototypy. Z niemieckimi markami będą walczyły dwa samochody Toyoty, a prywatne LMP1 utworzą dwa Rebelliony i jeden CLM.
Audi przygotowało na sezon 2016 nowy prototyp R18, Toyota zbudowała nowy prototyp TS050 Hybrid z turbodoładowanym V6 zamiast wolnossącego V8, a Porsche udoskonaliło pod każdym względem model 919 Hybrid. Dwa pierwsze wyścigi serii World Endurance Championship w tym roku pokazały, że hybrydowe LMP1 jeszcze nie dojrzały: maszyny każdej marki trapione były problemami technicznymi. Wygranymi podzieliło się Porsche i Audi, pierwsza marka wygrała na Silverstone, druga na Spa-Francorchamps. Kłopoty czołówki sprawiły, że najlepszy wynik w swojej historii osiągnęła formacja Rebellion Racing, której samochody w obu eliminacjach zajęły trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, a jej kierowcy przed Le Mans znajdują się na drugim miejscu klasyfikacji generalnej mistrzostw świata!
Najliczniej reprezentowana jest jak zwykle grupa prototypów LMP2: aż 23 samochody, większość z silnikami Nissana (dwa Judd, jeden Honda). W grupie GTE LM Pro mamy czternaście samochodów. W tym: zupełnie nowe Ferrari 488 GTE, nowe Porsche 911 RSR w barwach fabrycznego zespołu oraz aż cztery sztuki nowego Forda GT, które wystartują z wielkimi ambicjami prawie dokładnie w pięćdziesiątą rocznicę pierwszej wygranej Forda GT40 w Le Mans, która wypada w niedzielę. Stawkę zamknie 13 aut klasy GTE LM Am, która skupia starsze maszyny, będące w produkcji co najmniej rok. W zarezerwowanym dla innowacji garażu numer 56 znajdzie się Morgan klasy LMP2. Za jego kierownicą zasiądzie niepełnosprawny Frederic Sausset, który w wyniku choroby stracił wszystkie kończyny.
W tym stuleciu Audi nie wygrało w Le Mans tylko trzy razy. W roku 2003 pierwszy na mecie był Bentley, w roku 2009 Peugeot, a rok temu Porsche, którego samochody przywiozły od 1970 roku rekordową liczbę 17 zwycięstw (wliczając sukcesy TWR z silnikami Porsche i Dauera). Audi jeszcze ani razu nie zostało pokonane dwa razy z rzędu, a Porsche ma w zwyczaju wygrywać całymi seriami. Toyota jeszcze ani razu nie triumfowała w Le Mans, w siedemnastu startach cztery razy była druga, w sezonach 1992, 1994, 1999 i 2013. Kolejna liczba przewijająca się przez tegoroczne Le Mans to 110. Tyle lat działalności świętują organizatorzy, Automobile Club de l'Ouest (ACO).
Pierwsze okrążenia na 13,6-kilometrowym Circuit de la Sarthe padły już kilkanaście dni temu podczas oficjalnych testów. Najszybszy był wówczas jeden z egzemplarzy Audi R18, który jako jedyny zszedł poniżej 3 minut i 22 sekund. W minioną środę podczas 4-godzinnych, wolnych treningów, które kilka razy były przerywane z powodu incydentów w deszczu, najszybsze były oba Porsche. W środę na wysychającym torze miała miejsce również pierwsza z trzech dwugodzinnych sesji kwalifikacyjnych, którą przerwano na kilkanaście minut z powodu utknięcia Ferrari na żwirowym poboczu. Najszybszy był Neel Jani w 919 Hybrid. Jego czas - 3 minuty i 19,733 sekund - pozwalał myśleć o pole position: na czwartek zapowiadano opady, a kolejność na starcie zależy tylko od czasu jednego okrążenia najszybszego kierowcy.
Zgodnie z prognozami w czwartek wieczorem padało i znośny dla kierowców i maszyn okazał się tylko początek drugiej sesji kwalifikacyjnej w godzinach 19-21. Trzecia i ostatnia sesja kwalifikacyjna ruszyła po godzinie przerwy pod różowym niebem. Nad torem wisiała mżawka, część trasy była sucha, a w części stała woda. Po kilkunastu minutach po 22:00 zaczęło lać jak z cebra. Po kilku kolejnych minutach wywieszono czerwoną flagę, pod którą auta dopłynęły do swoich boxów. Wrzucenie biegów powyżej drugiego było wysoce niewskazane. Problemy z utrzymaniem się na torze miał nawet samochód bezpieczeństwa, Audi R8, który niedługo później wypuszczono na rekonesans. Czas na wznowienie sesji był tylko do północy. Później część toru, stanowiąca zwykłe drogi, musiała zostać otwarta dla publicznego ruchu drogowego.
Kwalifikacje wznowiono na 45 minut przed wybiciem północy, ale ci, którym poszło wystarczająco dobrze w środę nie mieli najmniejszych szans na poprawienie swoich wyników. Czas można było wykorzystać jedynie na trening jazdy po mokrym torze. Osiemnaste pole position w historii zespołu Porsche zdobył Jani, który był najszybszy w kwalifikacjach również rok temu. Szwajcar zasiada w samochodzie numer #2 z Dumasem i Liebem. Drugie miejsce startowe zapewniła sobie załoga Porsche z numerem #1 w składzie Bernhard, Hartley i Webber, która w sezonie 2015 zdobyła tytuł mistrzów świata wśród kierowców, ale w pierwszych dwóch wyścigach aktualnego sezonu nie poczuła nawet podium pod stopami.
Dwie załogi zespołu Toyota Gazoo Racing ustawiły się w drugim rzędzie na miejscach trzecim i czwartym, a Audi musiało zadowolić się trzecim rzędem przed dwoma Rebellionami i CLM zespołu Bykolles, który nie brał udziału w pierwszych kwalifikacjach z powodu przedłużających się napraw. Dziesiąta pozycja startowa wpadła w ręce najszybszego zespołu w tłocznej grupie LMP2, G-Drive Racing z prototypem na podwoziu Oreca 05 z motorem Nissana. Ekipa wyprzedziła dwie załogi Signatech Alpine oraz zespół Manor, który startuje w Le Mans po raz pierwszy. Extreme Speed Motorsports, tegoroczni zwycięzcy 24h Daytona i 12h Sebring, zanotowali szósty czas w grupie LMP2.
Grupę GTE Pro dość niespodziewanie zdominowały fabryczne Fordy GT, które po ostatnich zmianach BoP były o kilka sekund szybsze, niż podczas testów (po kwalifikacjach w klasie wprowadzono kilka kolejnych zmian w ramach BoP). Müller w samochodzie numer #68 poprawił dotychczasowy rekord w grupie GTE i wywalczył pole position. Kolejny na starcie będzie GT numer #69, za nim Ferrari i dwa kolejne Fordy z numerami #67 i #66, które nawiązują do czterech wygranych marki w Le Mans w latach 1966-1969 (ich historię możecie poznać w naszej publikacji pod tytułem "Ford GT. Le Mans 1966-2016"). W klasie GTE Am, będącej domeną Aston Martina, najszybszy był kierowca Clearwater Racing w Ferrari 458 Italia.
Osiemdziesiąta czwarta edycja 24 Heures du Mans wystartuje w sobotę o godzinie 15:00, a flagą na start machnie Brad Pitt, amerykański aktor, którego w ostatnich latach można było zobaczyć w takich produkcjach, jak "Furia", "World War Z" i "Bękarty wojny". Będzie to trzecia z dziewięciu eliminacji piątego sezonu pucharu World Endurance Championship. Sobota rozpocznie się od dwóch wyścigów towarzyszących: Road To Le Mans dla prototypów klasy LMP3 oraz samochodów grupy GT3 i eliminacji europejskiego pucharu Ferrari Challenge z modelem 458 Challenge Evo.
Źródło/zdjęcia: lemans.org, fiawec.com 24 Heures du Mans na forumPorsche 919 Hybrid na forumSubskrybuj kanał RSS aktualnościSkomentuj na forum